wtorek, 29 czerwca 2010

Ciasto z brzoskwiniami i jagodami oraz migdałową kruszonką

Bardzo niewiele wypieków zdarza mi się robić więcej niż raz (i to bynajmniej nie dlatego, że są mało smaczne - raczej dlatego, że jest cała masa przepisów, które chcę wypróbować (a i tak nawet Chuck Norris nie podołałby upieczeniu każdego ciasta na świecie;) a robienie na okrągło 3-4 tych samych rzeczy, chociażby były super-ekstra z pewnością nie przybliżyło by mnie do wykorzystania chociażby małego procenta z nich) Może kiedyś trafię na przepis, który będzie swoistym "Złotym Graalem" cukierników, i zrobię na nim fortunę ? :D (taaak, jasne...)

Ale wracając na ziemię - wbrew temu, co napisałam wyżej, ciasto z tego przepisu robiłam w zeszłe wakacje niezliczoną ilość razy - ma jakąś taką przyciągającą moc, która sprawia, że nie możesz mu się oprzeć :) Gdy wczoraj zobaczyłam jagody od razu postanowiłam, że koniecznie muszę zrobić to ciasto. Jest soczyście owocowe, lekko wilgotne, do tego chrupiąco-migdałowa kruszonka... Znika z talerza szybciej niż zdążysz powiedzieć "Stół z powyłamywanymi nogami" ;)

Ciasto z brzoskwiniami i jagodami oraz migdałową kruszonką
(przepis na ciasto cytuję za + moje komentarze (jedyna zmiana to fakt, iż ja robię je na znacznie większej blasze przy nie zmienionej ilości składników, ale ilość ciasta nadrabiam kruszonką oraz dodaję więcej owoców), przepis na kruszonkę jest moją wariacją na temat kruszonki stąd)

Składniki na blachę o wymiarach 30x35cm (można zrobić na mniejszej np. 25x25 - przy tej samej ilości składników na ciasto ale z mniejszą ilością kruszonki - inaczej zdominuje ciasto)

Ciasto
140g miękkiego masła
140g cukru
3 duże lub 4 małe jajka
150g mąki pszennej
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
5 brzoskwiń i 250g jagód (jagody można zastąpić np. borówkami amerykańskimi albo malinami a brzoskwinie morelami)

Kruszonka
100g rozpuszczonego masła
5/6 szklanki mąki
100g migdałów, nieobranych, dość drobno zmielonych
20g płatków migdałowych
1/2 szklanki cukru

1. Piekarnik nastawiamy na 170 stopni, wykładamy papierem do pieczenia blachę o wymiarach 30x35 cm (lub mniejszą, patrz komentarz wyżej)
2.Owoce myjemy, suszymy, brzoskwinie kroimi na niewielkie kawałki (moje były tak dojrzałe, że nie dawały się kroić i trzeba je było niemalże rozrywać (czułam się wtedy jak brzoskwiniowy wampir)).
3. Robimy kruszonkę : Rozpuszczamy masło i przy pomocy łyżki mieszamy z resztą składników kruszonki, odstawić.
4. Robimy ciasto: W małej misce wymieszać mąkę z proszkiem do piecznienia.
5. Do oddzielnej średniej miski wkładamy masło i wsypujemy cukier, ucieramy jedno z drugim za pomocą miksera na gładką masę. Dalej miksując dodajemy po jednym jajku, po każdym dodaniu jajka dokładnie całość miksując do połączenia się składników. Miksujemy nadal, dodając po 2-3 łyżki mieszaniny mąki i proszku do pieczenia. Miksujemy króko, tylko do połączenia się składników.
6. Wylewamy masę na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, równomiernie rozsmarowyjemy (będzie dość cienko rozsmarowana ale nie należy się tym przejmować, wszystko jest ok - ciasta nie jest za mało). Na cieście układamy najpierw brzoskwinie, przecięciem do góry - między brzoskiwniamy zostawiamy trochę miejsca, posypujemy je jagodami. Następnie odrywamy po trochu kruszonki i posypujemy nią równomiernie owoce.
7.Pieczemy w nagrzanym do 170 stopni piekarniku przez ok 40 minut. Po wyjęciu z piekarnika studzimy.

niedziela, 27 czerwca 2010

Kremowa tarta z morelami z sosem morelowo-cynamonowym

Prawdziwie letnia tarta - kwaskowato-słodkie morele, kremowe nadzienie i genialny sos morelowo-cynamonowy. Absolutnie się nią zachwyciliśmy - po ukrojeniu 2 kawałków i zatopieniu łyżeczek w cieście przez chwile słychać było jedynie pomruki zadowolenia ;) Gdy M. odzyskał mowę kazał mi tutaj napisać, że tarta jest "Pyszna po stokroć !". W dodatku prosta i szybka w zrobieniu. Myślę, że zamiast moreli można by również użyć np. truskawek lub innych owoców.

Kremowa tarta z morelami z sosem morelowo-cynamonowym
(przepis na spód do tarty jest stąd, a przepis na nadzienie jest stąd, oba lekko zmienione przez mnie)
Składniki na tartę o średnicy 24cm:

Spód
100g rozpuszczonego masła, lekko ostudzonego
1/3 szklanki drobnego cukru
szczypta soli
1 łyżeczka aromatu waniliowego
1 1/4 szklanki mąki pszennej
65g migdałów bez skórki, drobno zmielonych

1.Piekarnik nastawiamy na 180 stopni
2.Do niedużej miski wsypujemy cukier, dodajemy sól i mieszamy całość, zalewamy cukier masłem, mieszamy całość do połączenia składników.
3.Dodajemy aromat waniliowy, mieszamy jeszcze raz. Wsypujemy mąkę i mieszamy całość przy pomocy łyżki aż składniki się połączą a ciasto utworzy mniej lub bardziej foremną kulę.
4.Smarujemy masłem formę do tarty o średnicy 24 cm. a następnie wyklejamy ciastem dno i boki formy. Na koniec posypujemy dno zmielonymi migdałami i lekko dociskamy je dłonią do dna.
5. Wstawiamy ciasto do nagrzanego piekarnika i pieczemy przez ok 15 minut. Po wyjęciu odstawiamy do ostygnięcia.

Nadzienie

5 moreli, umytych, każda przekrojona na 8 części
125g serka philadelphia
4 czubate łyżki śmietany 18%
1 duże jajko, w temperaturze pokojowej
1 + 2 łyżki cukru

1. Pokrojone morele umieszczamy w głębokim talerzu i posypujemy je cukrem, odstawiamy.
2.W niedużej misce miksujemy krótko serek philadelphia aż będzie puszysty, dodajemy jajko, śmietanę oraz 2 łyżki cukru i całość miksujemy do uzyskania jednolitej masy.
3.Na podpieczony spód wylewamy kremową masę, na masie układamy kawałki moreli (ja ustawiałam przecięciem w góre tak, żeby mi się nie utopiły w kremie ;).
4.Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na 20 - 23 minuty. Po wyjęciu z piekarnika studzimy.


Sos morelowo-cynamonowy

4 morele, umyte
2 łyżki cukru
5 łyżek wody
1/2 łyżeczki cynamonu

1.Morele kroimy w ósemki, wkładamy do niedużego rondla, posypujemy cukre i podgrzewamy mieszając od czasu do czasu, (nie przykrywając pokrywką) na ogniu trochę większym niż średni ogień ( w skali od jeden do 10 - 6).
2. Gdy morele zaczną się ze sobą sklejać dodajemy wodę oraz cynamon, mieszamy całość, zmniejszamy ognień na średni i gotujemy ok 2 minuty pod przykryciem, następnie zdejmujemy przykrycie i gotujemy jeszcze przez chwilę, mieszając co jakiś czas, aż morele zupełnie się rozpadną i będa wyglądać trochę jak dżem.
3. Zdejmujemy morele z ognia i miksujemy przy pomocy blendera na sos, gdy sos odrobinę ostygnie podajemy go razem z tartą.

Smacznego! :)

piątek, 25 czerwca 2010

W-niebo-biorące ciasto czekoladowo dyniowe

To ciasto należy do mojej Top 10 najlepszych przepisów. Jest bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo... (no po prostu - "bardzo" pomnożone przez dużą liczbę) pyszne :D Najlepsze jest jeszcze lekko ciepłe, z nie do końca zastygniętą czekoladą, do tego cynamon, imbir, gałka muszkatołowa...No i dynia ! Kiedy robiłam mu zdjęcie pachniało tak obłędnie, że nie mogłam się skupić na zrobieniu zdjęcia. Nawet moja mama, człowiek, któremu naprawdę niezmiernie trudno dogodzić pod względem kulinarnym, wpadłszy do mnie żeby skosztować odrobinę ciasta i pojechać pędem dalej, po pierwszym kęsie wykrzyknęła "GENIALNE !" i nie mogła przestać dokrajać sobie kolejnych kawałków, za każdym razem obiecując sobie, że "teraz to już naprawdę ostatni". Pomimo swego może mało wykwintnego wyglądu - to ciasto uczni Was szczęśliwymi ;)

Ciasto czekoladowo dyniowe
(przepis, który mnie zainspirował jest stąd (samej książki niestety nie posiadam (może ma ktoś ochotę zasponsorować?;) po prostu znalazłam gdzieś w Internecie), mocno zmieniony przeze mnie)



Składniki na keksówkę o długości 30cm

2 3/4 szklanki mąki pszennej
2 łyżeczki sody oczyszczonej
2 łyżeczki cynamonu
1 łyżeczka imbiru w proszku
1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
200 ml oleju (np. z pestek winogron)
360g dyni (ja użyłam makaronowej) startej na tarce o średnich oczkach
1 szklanka cukru (szklanka o pojemności 250ml)
4 jajka
1 łyżeczka aromatu waniliowego
125 ml mleka (ok. 3% tłuszczu)
200g czekolady mlecznej, drobno posiekanej

1. Keksówkę wykładamy papierem do pieczenia, piekarnik nastawiamy na 180 stopni.
2.W dużej misce mieszamy mokre składniki: dynię, olej, aromat waniliowy, mieszamy całość (np przy pomocy trzepaczki), dodajemy po jednym jajku, za każdym razem po dodaniu kolejnego mieszając do momentu aż połączy się z resztą składników, dodajemy cukier, mieszamy i na koniec dodajemy mleko i też mieszamy.
3. W średniej misce mieszamy suche składniki: mąkę, imbir, sodę, cynamon, gałkę muszkatołową oraz czekoladę, mieszamy całość przy pomocy łyżki.
4. Do mokrych składników wsypujemy suche składniki, mieszamy bardzo krótko przy pomocy łyżki - chodzi tylko o to, aby składniki się połączyły - nie można mieszać za bardzo!
5.Wlewamy masę do keksówki i pieczemy 1 godzinę i 15 minut lub do suchego drewnianego patyczka.

Prawda, jakie to proste?;) Polecam!



czwartek, 24 czerwca 2010

Interesujące :) zaprojektuj i stwórz swój własny sernik

Ostanio przeglądając food blogi trafiłam na stronę, dzięki której można stworzyć swój własny sernik wybierając spośród różnych spodów, smaków, dodatków, i tym podobnych, które "wrzuca się " do wirtualnej miski, a następnie otrzymuje się już gotową receptę na wymarzone ciasto, z podaną dokładną ilością składników oraz sposobem przyrządzania. Nie powiem, postanowiłam to to wypróbować żeby zobaczyć na ile się rzeczywiście sprawdza, przepis już mam w ręku (a właście w opasłym folderze "AAAprzepisy" na moim laptopie;) w najbliżej przyszłości powiem Wam jak mi poszło :)

Z jednej strony taki wynalazek ułatwia życie - bo teoretycznie nie trzeba się zastanawiac nad tym, ile czego dodać aby sernik (czy wogóle jakiekolwiek ciasto) fantastycznie się udał, ale z drugiej strony zabiera frajdę związaną z własnym eksperymentowaniem (chociaż nikt nie powiedział, że nad przepisem podanym nam na tacy przez wyżej wspomnianą stronę nie można się "poznęcać" i też go jakoś według własnego smaku i uznania do własnych potrzeb dostosować;)

Ciekawe, czy coś takiego to bardziej ciekawostka, która może przez chwilę jest interesująca, czy też w przyszłości pojawi się więcej takich gadżetów ale już bardziej zaawansowanych, które na dobre zagoszczą w sferze kulinarnej? Ale jakoś nie wieżę w to, że miałyby całkowicie zastąpić metodę prób i błędów, którą przynajmniej ja na dzień dzisiejszy posługuję się w kuchni.

Ale dość gadania, link do strony zamieszczam TUTAJ.

(obrazek pochodzi z wyżej podlinkowanej strony)

Marokańska zupa z soczewicy

Ta zupa to jak dla mnie taka Zupa-Matka wszystkich zup, jest przyjemnie gęsta, rozgrzewająca, dodająca sił, a do tego dobrze przyprawiona - całe 8 różnych przypraw, ponadto soczewica, dynia, pomidory, marchewka oraz cebula. Prawdziwa symfonia smaków :) Super smakuje przegryzana dość nietypowym jak na zupę dodatkiem - plackami ziemniaczanymi. Polecam, szczególnie na obecną mało sprzyjającą pogodę.

Marokańska zupa z soczewicy
(przepis jest stąd, minimalnie przeze mnie zmieniony)



Składniki:
2 łyżki oliwy z oliwek
1 cebula, drobno posiekana
4 ząbki czosnku
2 łyżki koncentratu pomidorowego
1 łyżka imbiru w proszku
1 łyżka kminu rzymskiego w proszku
2 łyżeczki kolendry w proszku
1/2 łyżeczki cynamonu w proszku
1/2 łyżeczki papryki w proszku
1/2 łyżeczki kurkumy w proszku
1 łyżeczka pasty chili
1 średnia marchewka, starta na tarce o drobnych oczkach
350g dyni startej na tarce o drobnych oczkach
1 puszka (400g netto) pomidorów bez skórki
2 szklanki zielonej soczewicy, opłukanej
2 litry gorącej wody
sól i pieprz do smaku

1. W dużym garnku podgrzewamy oliwę, dodajemy cebulę oraz czosnek, i podsmażamy aż cebula będzie miękka ale nie przybrązowi się, dodajemy imbir, koncentrat oraz resztę przypraw, podsmażamy jeszcze chwilę aż całość zacznie aromatycznie pachnieć.
2.Do garnka dodajemy wszystkie warzywa oraz wodę i gotujemy na niewielkim ogniu (tak, żeby to co jest w granku tak sobie lekko bulgotało) przez około 4-5 godzin (jeśli ktoś nie ma tyle cierpliwości to można gotować co najmniej jedną godzinę na średnim ogniu), mieszając co jakiś czas. Jeśli ktoś uzna, że zupa jest trochę za gęsta jak na jego gust, można dodać więcej wody.
3. Po tym czasie całość miksujemy przy pomocy np. ręcznego blendera mniej lub bardziej dokładnie (zależy czy ktoś woli zupy-krem czy może raczej takie, w których coś sobie pływa ;) następnie doprawiamy do smaku solą i pieprzem.
4. Podajemy na ciepło z plackami ziemniaczanymi. Jeśli ktoś woli mniej niekonwencjonalny dodatek proponuję chrupiący chleb posmarowany hummusem.

środa, 23 czerwca 2010

Muffiny z okazji Dnia Ojca - każdy inny, każdy specjalny

Jako, że dziś dzień Taty stwierdziłam, że zrobię genialne czekoladowe muffiny(tak dla odmiany;)), które były w ogóle pierwszymi muffinami jakie nauczyłam się robić a w dodatku nigdy mnie nie zawiodły - smakują zawsze i wszystkim. Do tego jest baardzo dobry krem z mascarpone, i.... dodatki - każdy z muffinów ma inną dekorację, nie koniecznie każda odnosi się do mojego własnego taty, są raczej dość uniwersalne, ale jak dla mnie są odpowiednie dla rodzaju męskiego i takie "tatowe" :)

Na zdjęciu widać kolejno od prawej strony idąc zgodnie ze wskazówkami zegara: narzędzia (klucz francuski i śrubokręt), laptopa, samochód, muchę, piłkę do golfa, serce, pilota od TV oraz kufel piwa z pianą. Może nie są pięknie ale mi się podobają no i co najważniejsze mojemu rodzicielowi również ;)

Zawsze-się-udające Muffiny czekoladowe

(przepis Nigelli, u mnie tylko mniejsza ilość czekolady, polską wersję przepisu cytuję za)

Składniki na 12 muffinów:

250 g mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
½ łyżeczki sody oczyszczonej
2 łyżki kakao dobrej jakości
175 g cukru pudru
100 g drobinek czekoladowych (chocolate chips), można również posiekać czekoladę
250 ml mleka (1 szklanka)
90 ml oleju
1 duże jajko
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii

1.W jednym naczyniu wymieszać wszystkie suche składniki, w drugim mokre. Wlać mokre do suchych i wymieszać szybko, byle się składniki połączyły.
2.Formę do muffinek wyłożyć papilotkami, wlać do nich ciasto, na górę każdej muffinki można ewentualnie dodatkowo rzucić kilka drobinek czekolady.
Piec około 20 minut w temperaturze 200°C.

Krem:
125g serka Philadelphia
50g cukru pudru
100g sera Mascarpone

Wszystkie składniki kremu umieszczamy w misce i miksujemy mikserem aż krem będzie jednolity, nakładamy krem na całkowicie (!) wystudzone muffiny.
Dekorujemy muffiny dekoracjami z lukru plastycznego. Przepis na lukier można znaleźć tu.

poniedziałek, 21 czerwca 2010

Odwracane ciasto dyniowo-karmelowo-orzechowe

Odwracane ciasta kojarzą mi się po pierwsze raczej z ciastami owocowymi, po drugie to właśnie przeważnie wspomniane owoce się "odwraca". A to ciasta jest ciastem "na opak" - nie tylko nie ma w nim owoców ale są warzywa, ale jeszcze odraca się nie warstwę z dynią (bo nawet takiej nie ma dyniowe puree miesza się z innymi składnikami ciasta) a warstwę karmelowo-orzechową (która jest tak dobra, że jej spróbować to prawie jakby umrzeć i pójść do nieba). Ale wyżej wspomniana niecodzienność tego wypieku bynajmniej nie wpływa negatywnie na doznania smakowe, a wręcz... na odwrót ;) Co prawda to nie do końca sezon na dynię, ale kiedy ją zobaczyłam w sklepie nie mogłam się powstrzymać. Zresztą, samej "dyniowatości" w cieście tak naprawdę prawie się nie wyczuwa. Nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z dynią w kuchni a ten debiut uważam za baardzo udany, ciasto jest super-extra (spróbowałam kawałek dziś rano i z tego próbowania wyniknęło, iż zjadłam 2 kawałki zamiast śniadania :P). Obłędna warstwa karmelowa, cynamonowe warstwy z kruszonką i dyniowe ciasto... mniam..

Odwracane ciasto dyniowo-karmelowo-orzechowe
(przepis jest stąd, odrobinę przeze mnie zmieniony+moje komentarze)


Składniki na formę do ciasta o średnicy 24cm
(jeśli ilość składników podana jest w szklankach to chodzi o szklanki o pojemności 250ml)

Karmelowa warstwa:
3/4 szklanki brązowego cukru
1/4 szklanki śmietanki 30-36%
szczypta soli
80g orzechów pekan (można zastąpić włoskimi), podpieczonych na blasze (7-10min w temp. 190 stopni)

Kruszonka:

1/2 szklanki brązowego cukru
1/3 szklanki mąki pszennej
4 łyżki masła
1 1/2 łyżeczki mielonego cynamonu
szczypta soli

Ciasto:

1/4 szklanki maślanki
2 łyżki śmietany 18%
200g puree dyni (ja moją dynię najpierw starłam na tarce a potem zmiksowałam ręcznym blenderem)
2 jajka
1 1/2 szklanki mąki pszennej
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
1/2 łyżeczki soli
110g masła, w temperaturze pokojowej
1/2 szklanki cukru

1.Piekarnik nastawiamy na 180 stopni. Formę do pieczenia o średnicy 24cm wykładamy papierem do pieczenia. Robimy karmel - w niedużej misce mieszamy brązowy cukier i śmietankę, następnie wylewamy całość na dno formy, równomiernie rozprowadzając. Podpieczonej orzechy pekan drobno siekamy lub wrzucamy do torebki plastikowej (najlepiej takiej z trochę grubszego plastiku, z zamknięciem) i wałkujemy je wałkiem do osiągnięcia upragnionej wielkości orzechowych kawałków. Posiekanymi/rozwałkowanymi orzechami posypujemy dno formy pokryte śmietaną i cukrem (czyli naszym przyszłym karmelem)
2.W niedużej misce umieszczamy wszystkie składniki kruszonki i palcami je rozkruszamy/rozcierami aż zaczną przypominać bardzo mokry, okruchowaty piasek. Odstawiamy na bok.
3. Robimy ciasto - W jeden misce miksujemy maślankę, śmietanę, puree z dyni, oraz jajka - do połączenia się składników, w drugiej misce mieszamy mąke, proszek do pieczenia, sodę,oraz sól.
W trzeciej misce ucieramy masło z cukrem przy pomocy miksera aż się połączą i masło będzie puszyste, zaczynamy dodawać do masła na zmianę przygotowane suche i mokre składniki, po każdy dodaniu jednych lub drugich składników miksując całość aż składniki się połączą.
4.Połowę masy na ciasto wlewamy na karmel, następnie posypujemy połową kruszonki, i zalewamy pozostałą częścią ciasta, na koniec obsypujemy wierzch ciasta jeszcze raz pozostałą kruszonką.
5.Wstawiamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy 50-60 minut lub do suchego drewnianego patyczka. Po wyjęciu z piekarnika studzimy aż ciasto ZUPEŁNIE ostygnie (jeśli nie poczekamy aż ostygnie, to gdy po owdróceniu ciasta będziemy chcieli zdjąć papier do pieczenia z warstwy karmelowej cała warstwa może nam zejść z ciasta razem z papierem) No! więc najlepiej zrobić ciasto wieczorem i grzecznie pójść spać a rano odpiać boki formy i za pomocą talerza odwrócić ciasto a następnie zdjąć papier do pieczenia, wtedy nie powinno być już żadnych problemów.

niedziela, 20 czerwca 2010

Tarta ze szpinakiem, fetą i pomidorkami

Ta tarta wyszła jakoś tak przypadkiem (bardzo smacznym przypadkiem zresztą ;)), zostało mi trochę samotnego szpinaku w zamrażarce i trochę osieroconej fety w lodówce a dodatkowo coś mnie ostatnio naszło żeby kupić mini-pomidory (najwyraźniej moja podświadomość już wcześniej sobie zaplanowała zrobienie tej tarty). Nie pozostało więc nic innego jak spożytkować to wszystko w jakiś iście zmyślny sposób. I tak powstała ona:

Tarta ze szpinakiem, fetą, pomidorkami i boczkiem

Kruche ciasto na spód (forma do tarty o średnicy 21-24 cm)

200g mąki
duża szczypta soli
100g masła, schłodzonego
1 jajko, lekko roztrzepane
2-3 łyżeczki wody

1. Do dużej miski przesiać mąkę i sól ( ja tego raczej nie robię bo nie mam odpowiednio dużego sita, wsypuję po prostu mąkę i dodaję sól). Pokroić masło w niedużą kostkę i wrzucić do mąki.
2. Czubkami palców (jakbyśmy wcierali masło w mąkę)wymieszać mąkę z masłem, tak aby powstały drobne okruchy.
3. Do mąki wlać jajko i wodę. Powoli wyrabiać ciasto. Jeśli ciasto się lekko klei, należy dodać trochę mąki. Zagniatać delikatnie ok. 20 sekund aż powstanie gładka i jednolita masa. Zawinąć w plastikową folię i schłodzić w lodówce przez co najmniej 20 minut.
4. Wykładamy ciastem natłuszczoną formę do tarty, nakłuwamy ją wielokrotnie widelcem i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na 10 minut. Następnie wyjmujemy z piekarnika i pozwalamy ostygnąć.

Nadzienie:

1 łyżeczka masła
200g mrożonego szpinaku w liściach
2 ząbki czosnku, przeciśnięte przez praskę
6 plasterków długo dojrzewającego boczku, pokrojonych na małe kawałki
120g fety
ulubione przyprawy: papryka, pieprz, zioła prowansalskie, gałka muszkatołowa
200g śmietany 18%
3 duże jajka
7-9 niedużych pomidorków (np. koktaliowych, truskawkowych, daktylowych (ja użyłam tych ostatnich))

1.Piekarnik nastawiamy na 180 stopni. Masło wrzucamy na gorącą patelnie, czekamy aż się roztopi wtedy dodajemy szpinak, gdy szpinak już się trochę rozmrozi (tzn. nie będzie już wielką, zamrożoną, twardą jak skała bryłą) na patelnię dodajemy czosnek i boczek, podsmażamy dalej całość aż szpinak zupełnie się rozmrozi a czosnek i boczek lekko podsmażą. Następnie przekładamy szpinak/czosnek/boczek do średniej wielkości miski.
2.Do miski ze szpinakiem dodajemy pokruszoną fetę, całość mieszamy i doprawiamy papryką. Wykładamy tak przygotowaną masę na podpieczony spód tarty.
3.W oddzielnej niedużej misce miksujemy razem jajka i śmietanę, doprawiamy pieprzem, ziołami prowansalskimi i gałką muszkatołową. Masą jajeczno-śmietanową zalewamy szpinak i fetę, tak aby dokładnie pokryła nadzienie (dzięki temu nic się nam za bardzo nie przysmaży w piekarniku).
4. Kroimy pomidorki na pół i układamy na wierzchu tarty. Wstawiamy tartę do nagrzanego piekarnika i pieczemy ok 20-25 minut.

sobota, 19 czerwca 2010

Śniadanie. Ulubione :)

Nie wiem, czy jest coś, co lubię bardziej niż płatki owsiane, no może jedynie czekolada i ... kabanosy je wyprzedzają ;) W związku z tym takie śniadania jak to poniżej mogłabym jeść codziennie, do końca świata i jeden dzień dłużej. Nie są to broń Boże żadne tam wodniste mdłe płatki o nie! Są odpowiednio podrasowane i dzięki temu są niczym bolid Formuły 1 gdyby go porównać do innych samochodów;)
To taki pomysł na śniadanie, które dobrze sprawdza się przez cały rok - w lecie wrzucam do niego truskawki, w zimie mogą to być inne owoce albo na przykład pyszny dżem domowej roboty, wariacji na ten temat jest naprawdę nieskończona ilość.
Co prawda zawsze przyrządzam je "na oko" ale postarałam się pomierzyć ilości składników i tu zamieszczam.

Mistrzowski zestaw śniadaniowy z płatkami owsianymi w roli głównej

Składniki na 1 osobę:
5 kopiastych łyżek błyskawicznych płatków śniadaniowych
125ml wrzątku
1 jogurt (od 150 do 230gram) - pełna dowolność smaków, ja najczęściej wybieram owocowe ze zbożami lub z muesli, ale może to być też naturalny jogurt
spora garść muesli lub granoli - NIGDY nie używam takich z rodzynkami bo te dodawane do mieszanek płatków są jak dla mnie totalnie nie zjadliwe, twarde i bez smaku.
4 łyżki maślanki (naturalnej lub o dowolnym smaku owocowym), można zastąpić mlekiem
1 łyżka miodu
5-7 truskawek, umytych i pokrojonych ma małe kawałki (inne owoce również dozwolone;) można też dodać kilka łyżek dżemu)

1. Płatki owsiane wsypujemy do niedużego talerza lub miski, zalewamy je taką ilością wrzątku, żeby całe płątki nasiąknęły wodą i żeby woda odrobinę wystawała nad płatki (czyli w tym przypadku podane 125ml). Odstawiamy na około 3-4 minuty.
2. Do płatków dodajemy jogurt, mieszamy całość wsypujemy muesli/granolę i jeszcze raz mieszamy, dodajemy maślanki i miodu oraz posiekanych truskawek i mieszamy po raz ostatni.
3. Voila! Śniadanie gotowe, można się już zajadać ;)

czwartek, 17 czerwca 2010

Muffiny marchewkowo-cukiniowe, najlepsze na świecie, obiecuję!

O mamuniu, te muffiny zdecydowanie przerosły moje najśmielsze oczekiwania, są bosko-fantastyczne ! Połączenie marchewki, cukinii, miodu, orzechów pekan, oraz płatków owsianych do tego kremowy krem cytrynowy...Muffinów o takiej pełni smaku jeszcze nie jadłam - muffinowe niebo. Nawet teraz zerkam na nie łakomie zza monitora ;)

Powiem tak - przyznaję, że początkowo cukinia w muffinach wydawała mi się hmm dyskusyjnym pomysłem (bo ciasta marchewkowe to rozumiem ale cukinia ?) i już prawie z niej zrezygnowałam gdy pomyślałam, że właściwie czemu nie ? Więc odwagi, nie bójmy się cukinii !
Polecam też muffiny bananowe z kremem z masła orzechowego i muffiny jabłkowe z kremem waniliowo-cynamonowym

P.S. Prawda, że królik jest uroczy ?;)

Muffiny marchewkowo-cukiniowe, z kremem cytrynowym
(przepis jest stąd, zmodyfikowany po mojemu )
Składniki na 12 dużych muffinów lub ok 18-20 bardzo małych

1 1/4 szklanki mąki pszennej
100g orzechów pekan, podpieczonych przez 10 min w temperaturze 190 stopni w piekarniku a następnie drobno posiekanych (można zastąpić orzechami włoskimi)
1/3 szklanki błyskawicznych płatków owsianych
1/2 szklanki brązowego cukru
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody oczyszczonej
3/4 łyżeczki cynamonu lub kardamonu
2 średnie marchewki, obrane i starte na tarce dużych oczkach
1 średnia cukinia, starta na tarce o dużych oczkach (cukinii się nie obiera)
125ml jogurtu naturalnego
2 jajka, rozdzielone na żółtka i białka
3 łyżki miodu
1 łyżeczka startej skórki z cytryny

1. Piekarnik nagrzewamy do 190 stopni, wykładamy papilotkami zagłębienia formy do muffinów. 2. Mieszamy razem mąkę, posiekane orzechy pekan, płatki owsiane, brązowy cukier, proszek do pieczenia oraz sodę oczyszczoną i cynamon.
3. W dużej misce mieszamy starte marchewki i cukinię, jogurt, żółtka, miód oraz skórkę z cytryny. Dodajemy do nich wcześniej wymieszane suche składniki i mieszamy za pomocą łyżki, ale tylko do momentu aż składniki się połączą.
4. W oddzielnej, suchej i czystej misce ubijamy białka na sztywno, delikatnie dodajemy je do masy marchewkowo-cukiniowej i całość równie delikatnie mieszamy.
5. Za pomocą łyżki napełniamy zagłębienia formy do muffinów ciastem. Wstawiamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy ok 30-35 minut, do momentu gdy drewniany patyk wsadzony w muffina będzie czysty po wyjęciu. Pozwalamy im chwilę ostygnąć a następnie wyjmujemy z formy i studzimy zupełnie.

W czasie gdy muffiny stygną robimy krem:
170g serka Philadelphia
1/3 szklanki cukru pudru
skórka starta z 1 cytryny
1 łyżeczka naturalnej maślanki

Miksujemy razem wszystkie składniki kremu aż krem będzie jednolity, umieszczamy w niedużej misce, przykrywamy folią plastikową i wstawiamy do lodówki na ok 1/2 godziny.

Gdy muffiny ostygną całkowicie a krem będzie gotowy smarujemy muffiny kremem i przyozdabiamy - np. marchewkami z lukru plastycznego, albo po prostu orzechami, można też pokusić się o zrobienie królika (również z lukru plastycznego), który będzie pilnował naszych muffinów ;) Przepis na lukier plastyczny znajduje się tutaj.

Lukier plastyczny domowej roboty

Już kilka razy pojawiły się tutaj przepisy z wykorzystaniem lukru plastycznego do-it-yourself (tort truskawkowo-kokosowy, muffiny bananowe z kremem o smaku masła orzechowego, muffiny jabłkowe z kremem waniliowo-cynamonowym, muffiny marchewkowo-cukiniowe z kremem cytrynowym), więc czas najwyższy podzielić się przepisem ;)

Lukier plastyczny (sugarpaste)
(przepis cytuję za książką "The essential guide to cake decorating" + moje komentarze)

Składniki na ok. 1kg lukru plastycznego:

5 łyżeczek żelatyny
125ml płynnej glukozy (inna nazwa: syrop glukozowy) (do kupienia w niektórych aptekach lub w Kuchniach Świata lub tutaj)
1 łyżeczka gliceryny (do kupienia w aptekach)
1kg cukru pudru

1.Do małej miski wlewamy 3 łyżki wody i posypujemy ją żelatyną. Pozostawiamy w spokoju aż będzie trochę gąbkowata w wyglądzie, tzn żelatyna trochę napęcznieje. Miskę z żelatyną umieszczamy nad garnkiem z wrzącą wodą i mieszamy bez przerwy żelatynę aż się rozpuści. Dodajemy glukozę i glicerynę i mieszamy aż całość się rozpuści i połączy. Odstawiam do ostygnięcia na 1 minute.
2.Przesiewamy cukier puder do dużej miski, odejmujemy wsypanego cukru szklankę(przyda się do zagniatania), robimy wgłębienie w cukrze pośrodku i wlewamy mieszankę żelatyny, mieszamy całość drewnianą łyżką, a później zagniatamy suchymi rękoma aż masa będzie mieć konsystencje ciasta(jeśli bardzo klei się do rąk dodajemy więcej cukru pudru). 3.Wyjmujemy masę z miski i przekładamy ją na stolnicę lub na płaski blat oprószony cukrem pudrem i zagniatamy aż masa będzie gładka i jednolita - powinna przypominać w dotyku modelinę. W razie potrzeby dodajemy trochę cukru pudru. Ja jak robiłam lukier po raz pierwszy musiałam dodać nawet całkiem sporo cukru bo akurat zachciało mi się go robić w największą ulewę i chyba przez bardzo wilgotne powietrze lukier strasznie kleił mi się do rąk.
4.Używamy od razu po przygotowaniu, albo owijamy szczelnie (lub najlepiej wkładamy do suchego plastikowego pojemnika ze szczelnym zamknięciem). Następnie odstawiamy w zimne miejsce (ale nie do lodówki) na maksymalnie 3 dni ( ja używałam swój lukier nawet po tygodniu od zrobienia ale mimo, iż nadał ładnie wygląda to może lepiej robić z niego co najwyżej niewielkie ozdoby, których potem nie będziemy jeść a które będą jedynie dekoracją). Jeśli pomimo trzymania lukru w szczelnym pojemniku lukier stanie się za suchy tzn. trochę się kruszy i nie jest już taki plastyczny dodajemy do niego odrobinę wody (odrobinę czyli naprawdę mało, np 1/4 łyżeczki - lukier jest dość czuły na wilgoć).

Przy wałkowaniu używamy cukru pudru do podsypywania.

Kolorowy lukier

Jeśli chcemy uzyskać kolorowy lukier najlepiej zabarwić go barwnikami spożywczymi w żelu, pojedyńcze barwniki można kupić tu, w większych sklepach Kuchni Świata widziałam ostatnio zestaw 8 barwników firmy Wilton, identyczny widziałam w sklepie Red Onion. Takie barwniki są bardzo wydajne.
Gdy barwimy nimi masę najpierw potrzebną nam ilość lukru formujemy w kulę następnie zanurzamy wykałaczkę w pojemniku z barwnikiem, i przy pomocy tejże wykałaczki w kilku miejscach barwimy kulę z lukru, robiąc kropki, kleksy, kreski itp. (można też przy okazji dodać trochę aromatu o dowolnym smaku ale nie za wiele bo lukier nam rozmięknie). Następnie przy pomocy dłoni (jeśli nie chcemy się ubrudzić można założyć cienkie gumowe rękawiczki ale barwniki bardzo dobrze się zmywają więc nie ma strachu, że potem przez kilka dni będziemy chodzić z rękoma w kolorowe cętki) zagniatamy kolor (i ewentualnie aromat) z lukrem aż masa będzie miała jednolity kolor (chyba, że zależy nam na uzyskaniu marmurkowego efektu, wtedy nie zagniatamy za długo). Gdyby uzyskany kolor masy był za jasny według naszego mniemania powtarzamy czynność z dodawaniem barwnika przy pomocy wykałaczki i zagniataniem.

Lukier plastyczny można też oczywiście malować przy pomocy pędzli i wyżej wspomnianych barwników spożywczych - robimy to gdy ozdoba, którą chcemy pomalować już wyschnie tzn. najlepiej następnego dnia po ulepieniu, nałożeniu na tort.

Jeśli chcemy robić ozdoby, które składają się z wielu elementów sklejanych razem, sklejamy je ze sobą smarując odrobiną wody oba sklejane fragmenty.

wtorek, 15 czerwca 2010

Chrupiące koszyczki z bekonu z jajkiem

Na fali ostatniej manii muffinowej od razu zachwyciłam się pomysłem aby wykorzystać formę do muffinów w innym celu niż tylko ten, do którego jest przeznaczona. Toż to ideał śniadaniowy taki chrrrrupiący koszyczek z bekonu, o podstawie wyciętej z tosta, z odrobiną sera oraz z jajkiem. Takie śniadanie/kolacja 3w1 ;) Albo, idąc tropem bardziej nowoczesnym - kanapka 2.0.

Do tego szklanka soku świeżo wyciśniętego z pomarańczy ... palce lizać !

Chrupiące koszyczki z bekonu z jajkiem
(przepis jest stąd, trochę przeze mnie zmieniony)


Składniki na 4 koszyczki:

8 plasterków bekonu/boczku
4 kawałki chleba tostowego (taki jest najlepszy bo nie będzie się kruszył przy wkładaniu do foremek i daje się bardzo łatwo formować)
4 jajka
4 łyżeczki startego sera żółtego
sól i pieprz do smaku

1. Piekarnik nagrzewamy do 190 stopni, dokładnie natłuszczamy 4 zagłębienia formy do muffinów.
2. Plasterki bekonu/boczku lekko podsmażamy na patelni przez około 3-5 minut na niewielkim ogniu (bez dodawania dodatkowego tłuszczu do smażenia) - chodzi o to, żeby było tylko trochę bardziej sztywne niż przed podsmażaniem - jeśli za bardzo je usmażymy mogą nam się potem przypalić w piekarniku. Po podsmażeniu odsączamy bekon/ boczek z tłuszczu przy pomocy papierowych ręczników.
3. Z tostów wycinamy przy pomocy formy do ciastek lub po prostu noża krążki, które dokładnie zakryją nam dna zagłębień formy do muffinów, następnie wykładamy nimi zagłębienia.
4. Zawijamy po 2 plasterki bekonu dookoła każdego z krążków chleba tak, aby utworzyły ścianki naszych koszyczków. Posypujemy chleb odrobiną sera. Rozbijamy jedno jajko uważając żeby nie rozerwać żółtka, odlewamy odrobinę białka i resztę jajka wlewamy do środka koszyczka. Tak samo robimy z pozostałymi jajkami i koszyczkami.
5. Wstawiamy formę do nagrzanego piekarnika, pieczemy ok 5-10 minut, aż jajka się zetną a bekon będzie chrupiący. Po wyjęciu z piekarnika pozwalamy koszyczkom chwilę ostygnąć a następnie oddzielamy je od ścianek formy przy pomocy noża i wyjmujemy pomagając sobie ewentualnie łyżeczką.


poniedziałek, 14 czerwca 2010

Malteser Cake, mojemu bratu :)

Jako, że w ostatni piątek Brat Młodszy miał urodziny postanowiłam zrobić tort. Ale chciałam zrobić jakieś nie-zwyczajne ciasto - wybór padł na Malteser Cake czyli ciasto zbliżone w smaku do Maltesers. Wyszło bardzo, bardzo dobre - jeśli ktoś ma ochotę na trochę inny tort urodzinowy, to polecam właśnie ten. Puszysto-chrupiące blaty ciasta przekładane czekoladowy kremem, zwieńczone Maltersami na wierzchu. Nie tylko bardzo dobrze smakuje ale i fajnie wygląda - taka słodka szachownica ;)

Malteser Cake
(przepis jest stąd, prawie nic nie zmieniałam)

Biszkopt (na formę od ciasta o średnicy 20 cm)
260g mąki pszennej
260g masła w temperaturze pokojowej
230g drbnego cukru
140g Horlicks ( do kupienia np. w Kuchniach Świata) - może się wydawać, że to trochę ekstrawagancki zakup ale uwierzcie mi - ciasto z tym dodatkiem smakuje tak wyśmienicie, że nie będziecie żałować ;)
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody oczyszczonej
2 jajka
6 łyżek mleka
6 łyżek wrzątku

1. Robimy 4 blaty biszkoptowe: Wykładamy formy do ciasta papierem do papierem (ja nie mam 4 form o średnicy 20cm więc używałam jednej o średnicy 20cm a drugiej o średnicy 2 cm i po prostu w tej drugiej zostawiłam kawałek wolnego brzegu przy bokach formy - masa na ciasto jest dość gęsta więc udaje się to bez problemu. Nnagrzewamy piekarnik do 180 stopni.
2. Ucieramy masło z cukrem aż będzie puszyste i jednolite, dalej miksując dodajemy po jednym jajku, po dodaniu każdego z nich miksujemy dokładnie całość. Do masy jajeczno-maślanej przesiewamy mąke, proszek do pieczenia oraz Horlicks i mieszamy całość przy pomocy łyżki aż bedzie prawie połączona.
3. Wlewamy mleko i trochę mieszamy, wlewamy wrzątek i całośc jeszcze kilka razy mieszamy. Od razu dzielimy masę na 4 części i przekładamy ją do form do pieczenia, wygładzamy wierzch masy, wstawiamy do piekarnika i pieczemy ok 15 minut aż będzie miało piękny głęboki złoty kolor.

Krem czekoladowy:
200g czekolady gorzkiej
225ml śmietanki kremówki (30-36%)

Podgrzewamy śmietankę w garnku (ale nie doprowadzamy jej do wrzenia), połamaną na kawałki czekoladę umieszczamy w misce, zalewamy gorącą śmietanką, pozostawiamy na chwilę w spokoju a potem mieszamy całość przy pomocy np. łyżki aż będzie jednolita.

Do dekoracji:
1 opakowanie Maltesers, każdy jeden Malteser przekrojony na pół przy pomocy ostrego noża


Składamy tort:

Biszkopty przekładamy kremem czekoladowym a następnie wierzch i boki ciasta smarujemy pozostałym kremem, z pokrojonych Maltesersów układamy na wierzchu dekorację.

Smacznego ! :)

niedziela, 13 czerwca 2010

Muffinobranie (część 1) = 2 rodzaje muffinów + 2 różne kremy,

W ramach odstresowania się po sesji (której tak naprawdę nie miałam (nie)przyjemności mieć ale co tam, zawsze to jakaś wymówka ;) postanowiłam - zrobić muffiny, których daawno nie robiłam, i wykorzystać przy okazji do ich ozdobienia lukier plastyczny, którego trochę mi zostało po zrobieniu tortu truskawkowo-kokosowego - zrobione zostały muffiny jabłkowe z kremem waniliowo - cynamonowym oraz muffiny bananowe z kremem o smaku masła orzechowego, te pierwsze przyozdobione są mini-jabłkami a te drugie mini-bananami z lukru (informuję na wypadek gdyby ktoś nie mógł się rozeznać co też to takiego te "cosie" na muffinach, moje zdolności plastyczne pozostawiają trochę do życzenia ;)

Muffiny bananowe z kremem o smaku masła orzechowego
(przepis stąd a oryginalnie Marthy Stewart, nie zmieniałam nic)
Składniki na 12 muffinów:
(jeśli ilości podane są w szklankach chodzi o szklanki o pojemności 250ml)
1 1/2 szklanki mąki pszennej
3/4 szklanki cukru
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
szczypta soli
4 banany, zmiksowane na prawie-puree (tak, żeby zostały bardzo małe kawałki muffinów)
2 jajka
110g masła, rozpuszczonego- np. w mikrofali

1. Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni, wykładamy papilotkami foremki do muffinów lub wyjmujemy z szuflady silikonowe ;)
2. W średniej misce mieszamy mąkę, cukier, proszek do pieczenia, sodę oraz sól
3. W dużej misce mieszamy prawie-puree bananowe, rozpuszczone masło oraz jajka. Wlewamy mokre składniki do suchych i mieszamy za pomocą np łyżki aż się połączą (muffiny są najlepsze jeśli się ich za bardzo nie wymiesza)
4. Nakładamy masę muffinową do foremek, wkładamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy ok 20-25 minut aż będą złocisto-brązowe. Po wyjęciu z piekarnika pozwalamy im chwilę ostygnąć a następnie wyjmujemy z foremek.

Krem

170g serka philadelphia
1/3 szklanki cukru pudru
200g kremowego masła orzechowego
125ml śmietany kremówki (30-36%)

1. W dużej misce miksujemy razem serek philadelphia i cukier puder aż będą jednolite, dodajemy masło orzechowe i miksujemy wszystko razem. Masa może wyglądać trochę grudkowato ale nie należy się tym przejmować.
2. W oddzielnej misce ubijamy śmietanę kremówkę na sztywno, dodajemy ją do uprzednio przygotowanej masy i mieszamy całość przy pomocy np. łyżki aż będzie jednolita. Nakładamy na wystudzone muffiny przy pomocy łyżki lub rękawa cukierniczego. Przyozdabiamy bananem z lukru plastycznego ;)

Muffiny jabłkowe z kremem waniliowo - cynamonowym
(przepis na same muffiny jest stąd (drobne zmiany), krem jest moją modyfikacją powyższego przepisu na krem)

Składniki na 12 muffinów:
2 szklanki mąki
0,5 szklanki cukru
1,5 łyżeczki sody oczyszczonej
1 płaska łyżeczka cynamonu lub kardamonu
1 jajko
1 czubata łyżka śmietany 18%
1/2 szklanki oleju
3/4 szklanki mleka
2 średnie jabłka, obrane, "wypatroszone" z gniazd nasiennych i pokrojone na małe kawałki

1. Piekarnik nagrzewamy do 175 stopni. Wykładamy papilotkami foremki do muffinów, chyba że używamy silikonowych.
2. W dużej misce mieszamy mąkę, cukier, sodę oraz cynamon, w niedużej misce mieszamy jajko, śmietanę, mleko oraz posiekane jabłko. Wlewamy mokre składniki do suchych składników i całość mieszamy przy pomocy łyżki aż składniki się połączą, ale nie za długo - ciasto powinno być trochę grudkowate.
3. Wlewamy masę do foremek i pieczemy 25 minut w nagrzanym piekarniku. Wyjmujemy z piekarnika i pozwalamy im ostygnąć a następnie wyjmujemy z foremek i studzimy całkowicie.

Krem

170g serka philadelphia
1/3 szklanki cukru pudru
1 płaska łyżeczka cynamonu
1 łyżeczka aromatu waniliowego
125ml śmietany kremówki (30-36%)

1. W dużej misce miksujemy razem serek philadelphia i cukier puder aż będą jednolite, dodajemy cynamon oraz aromat waniliowy i miksujemy wszystko razem.
2. W oddzielnej misce ubijamy śmietanę kremówkę na sztywno, dodajemy ją do uprzednio przygotowanej masy i mieszamy całość przy pomocy np. łyżki aż będzie jednolita. Nakładamy na wystudzone muffiny przy pomocy łyżki lub rękawa cukierniczego. Przyozdabiamy jabłkiem z lukru plastycznego ;)

Quickbread ze szpinakiem, karmelizowaną cebulą i fetą

Zdecydowanie rozsmakowałam się w "szybkich chlebach", ostatnio robiłam quickbread z cukinią i parmezanem, który był tak dobry, że właściwie został zjedzony prawie że od razu a ten,który robiłam dziś jest równie przepyszny - właściwie sam w sobie jest samowystarczalną kanapką, nie trzeba go niczym dodatkowym traktować. Nawet się nie zauważa kiedy znikają kolejne kawałki ;) Odrobinę słodka cebula, słona feta i zielony szpinak, ideał.

Quickbread ze szpinakiem, karmelizowaną cebulą i fetą
(przepis jest stąd, zmieniony tylko odrobinę)
Składniki na keksówkę o długości 30cm:

4 łyżeczki oliwy
1 duża cebula, cienko posiekana
1 czubata łyżka brązowego cukru
340g mrożonego szpinaku w liściach
3 ząbki czosnku, przeciśnięte przez praskę
2 1/2 szklanki mąki pszennej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 jajka, lekko rozbełtane
3/4 szklanki mleka
2/3 szklanki oliwy z oliwek extra vergin
60g sera feta, pokruszonego

1. Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni, keksówkę wykładamy papierem do pieczenia. Wyjmujemy szpinak z zamrażalnika.
2. Na patelni rozgrzewamy 2 łyżeczki oliwy, gdy się rozgrzeje wrzucamy na patelnię cebulę i podsmażamy na średnim ogniu przez ok 10 minut mieszając co jakiś czas aby się nie przypaliła, wlewamy pozostałą łyżeczkę oliwy, wsypujemy brązowy cukier oraz czosnek, zmniejszamy ogień i dalej podsmażamy cebulę przez kolejne 10 minut aż będzie złoto-brązowa. Przekładamy cebulę z patelni do oddzielnego naczynia.
3.Na patelnię wkładamy szpinak i smażymy na tłuszczu pozostałym po cebuli aż całkowicie się rozmrozi. Przekładamy do naczynia z cebulą i całość mieszamy.
4. W dużej misce mieszamy mleko, oliwę oraz jajka aż całość będzie jednolita.
5. W niedużej oddzielnej misce mieszamy mąkę oraz proszek do pieczenia.
6. Wsypujemy suche składniki(mąka, proszek do pieczenia) do mokrych (mleko, jajka, oliwa) i mieszamy np. łyżką - ale bardzo krótko, chodzi o to, żeby składniki się połączyły, nie można ich "przemieszać" bo chleb będzie zbity.
7. Dodajemy do masy mieszankę cebuli i szpinaku oraz pokruszoną fetę i mieszamy jeszcze odrobinę aż wszystko się połączy, wlewamy ciasto do keksówki i wstawiamy do nagrzanego piekarnika na 35-40 minut lub do suchego drewnianego patyczka.

środa, 9 czerwca 2010

Tort truskawkowo-kokosowy

Odkąd dostałam na urodziny od Brata Młodszego tę oto książkę strasznie mnie korciło żeby spróbować swoich sił w tworzeniu ozdób na ciasta z lukru plastycznego.

Pierwsza próba za mną, efekt podoba mi się całkiem całkiem, choć kilka rzeczy wymaga jeszcze z pewnością dopracowania. Ale kurcze, nie powiem, dumna jestem z siebie jak paw, że w ogóle coś mi z tej całej zabawy wyszło, bo przecież lukru plastycznego nie kupowałam tylko zrobiłam sama ;) Tort oprócz tego, że wygląda przyjemnie dla oka, to jest naprawdę baardzo dobry, przyjemnie wilgotny ale bez przesady, sam w sobie nie jest też zbytnio słodki - lekkie kokosowo-truskawkowe blaty przekładane są na zmianę kremem czekoladowym i domowym kwaskowatym dżemem morelowym. Świetne ciasto na lato :)

Tort truskawkowo-kokosowy
(przepis jest zlepkiem różnych przepisów, ciasto truskawkowe jest stąd, ciasto kokosowe oraz lukier plastyczny z wyżej wymienionej książki (przepis podam następnym razem bo inaczej będzie strasznie długi), krem czekoladowy to mój pomysł)



Wszystkie składniki podane są dla formy o średnicy 20cm
Jeśli ilość podana jest w szklankach chodzi o szklanki o pojemności 250ml

Ciasto truskawkowe:
2 1/4 szklanki mąki pszennej
szczypta soli
2 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
110g masła
1 szklanka cukru
2 duże jajka
1 łyżeczka aromatu waniliowego
3/4 szklanki puree ze świeżych truskawek
1 płaska łyżeczka czerwonego barwnika spożywczego w płynie (można kupić np. tu) - nie jest konieczny ale dzięki niemu ciasto ma "truskawkowy" kolor

1.Wykładamy papierem formę do pieczenia o średnicy 20cm (najlepiej 2 bo wtedy nie trzeba piec na 2 tury). Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni.
2.Do średniej miski przesiewamy mąkę, sól oraz proszek do pieczenia.
3.W oddzielnej dużej misce miksujemy masło aż będzie miękkie i puszyste, wtedy dodajemy do niego cukier, jajka oraz wanilię i całość miksujemy przez ok 3 minuty aż będzie jednolita.
4. Zaczynamy dodawać na zmianę po trochu suchych składników oraz puree truskawkowego do mokrych składników, cały czas mieszając, na koniec dodajemy barwnik spożywczy, całość powinna stanowić jednolitą masę.
5.Rozlewamy ciasto do 2 form do pieczenia, wstawiamy do piekarnika na 25-30 minut lub do momentu aż drewniany patyk wsadzony w ciasto będzie suchy po wyjęciu. Studzimy blaty z ciasta, najlepiej na drucianej podstawce.

Ciasto kokosowe:
200g masła
1 szklanka cukru
3 jajka
1 łyżeczka aromatu kokosowego lub waniliowego
120g wiórków kokosowych
335g mąki pszennej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody oczyszczonej
335ml maślanki

1.Wykładamy papierem 1 formę do pieczenia o średnicy 20cm. Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni.
2.W dużej misce ucieramy masło z cukrem oraz aromat aż całość będzie lekka i puszysta. Dodajemy jedno jajko, ubijamy aż połączy się z resztą składników, to samo robimy dodając pozostałe 2 jajka.
3. W oddzielnej misce mieszamy mąkę oraz wiórki kokosowe. Zaczynamy dodawać na zmianę po trochu suchych składników i maślanki do mokrych składników cały czas mieszając aż masa będzie jednolita.
4.Wlewamy ciasto do formy do pieczenia, wstawiamy do piekarnika na 1h 10min lub do momentu aż drewniany patyk wsadzony w ciasto będzie suchy po wyjęciu. Studzimy ciasto, najlepiej na drucianej podstawce.

Krem czekoladowy:
200g masła
100g gorzkiej czekolady, rozpuszczonej w mikrofali lub w kąpieli wodnej, lekko ostudzonej
400g serka philadephia
1 szklanka cukru pudru
3 łyżki naturalnego kakao

Wszystkie składniki kremu miksujemy ze sobą, w dowolnej kolejności - w zależności od preferencji smakowych można zmieniać proporcje składników ;)

Do przełożenia:
1 nieduży słoik dżemu morelowego, kwaskowatego w smaku (najlepiej domowej produkcji)

Składamy tort:
Ciasto kokosowe przekrawamy na 2 blaty, przycinamy i wyrównujemy za pomocą noża brzegi blatów kokosowych i truskawkowych tak, żeby ułożone jeden na drugim miały taką samą wielkość powierzchni (lukier plastyczny będzie się wtedy ładnie układał).
Na paterze lub dużym talerzu układamy blat truskawkowy, smarujemy dżemem morelowym, na nim układamy blat kokosowy, który smarujemy kremem czekoladowym, na nim znów blat truskawkowy, który smarujemy dżemem morelowym i na nim blat kokosowy. Cały tort, zarówno z wierzchu jak i po bokach smarujemy równomiernie cienką warstwą kremu czekoladowego. Rozwałkowujemy lukier plastyczny i nakładamy go na tort. Dekorujemy :)


poniedziałek, 7 czerwca 2010

Szparagowe pesto, absolutnie boskie !

Pomimo iż "poznęcałam się" już trochę nad szparagami w tym sezonie robiąc tartę z łososiem i szparagami oraz szparagowe risotto to tak się w nich rozsmakowałam że nadal nie mam ich dość, i chcę więcej, więcej! To zabawne, ale nigdy wcześniej nie robiłam sama zwykłego pesto, chyba wydawało mi się, że jest to trudne czy pracochłonne, a może po prostu wizja kupienia gotowego słoiczka pesto była wystarczająco dobrą wymówką do tego, aby samemu go nie robić.

Ale zrobiłam. I jestem ab-so-lut-nie nim zachwycona ! Od dziś dziś obiecuję nigdy więcej nie kupować sklepowego pesto, czy to tego klasycznego czy każdego innego. A teraz wybaczcie, idę delektować się moim super-pesto ;)


Szparagowe pesto
(przepis stąd (jakby nie było - New York Times, można więc powiedzieć, że to New York's pesto ;) ) pozmieniany trochę przeze mnie)

500g zielonych szparagów, umytych, z obciętymi końcówkami, obranych (ja obierałam zwykłym obierakiem do warzyw, trzeba to robić delikatnie)
4-5 ząbków czosnku, rozgniecionych na prasce do czosnku
2/3 szklanki orzechów włoskich, podpieczonych przez 10 minut w piekarniku nastawionym na 180 stopni (w oryginalnym przepisie były orzeszki pinii)
1/4 szklanki oliwy z oliwek extra virgin
3/4 szklanki sera Parmezan lub innego podobnego, startego na tarce na drobno.
świeżo zmielony pieprz czarny, do smaku
6-7 świeżych listków mięty
sok wyciśnięty z połówki cytryny

1. W średniej wielkości garnku doprowadzamy do wrzenia wodę. Szparagi kroimy na małe kawałki, każdy o długości ok 2cm. Wrzucamy je do osolonej wrzącej wody i gotujemy ok 8-10 minut - nie mogą być "rozciapciane" ale powinny być miękkie. Po ugotowaniu odcedzamy a następnie przelewamy zimną wodą i jeszcze raz odcedzamy, pozwalamy im trochę ostygnąć.
2. Mielimy drobno orzechy włoskie. Do średniej wielkości miski wrzucamy szparagi, miksujemy je przy pomocy ręcznego blendera (lub w malakserze jeśli posiadamy), dodajemy orzechy, sok z cytryny, miętę, pieprz, oliwę, czosnek oraz zmielone orzechy i jeszcze raz całość miksujemy przy pomocy blendera/malaksera aż całość będzie stanowić gładką masę. I gotowe!
Pesto nadaje się do niezliczonej ilości potraw, przykładowo można je zmieszać po prostu z makaronem, może towarzyszyć kurczakowi czy rybie na talerzu... wszystko zależy od Was :)

niedziela, 6 czerwca 2010

Schiacciata z winogronami i rozmarynem

Pomimo iż nie jestem fanką pieczenia czegokolwiek z drożdżami, to akurat tytułowa schiacciata wyszła baaardzo satysfacjonująco. A połączenie winogron, rozmarynu i brązowego cukru jako dodatków jest wyjątkowo ciekawe.
Z ciasta, z którego zrobiona jest schiacciata można też zrobić pizzę, panini albo bułeczki - ja z podanej ilości ciasta zrobiłam dwie nieduże pizze i dwie schiacciaty). Można też zdecydować się na bardziej bogate nadzienie np. z cukinii, karmelizowanej cebuli i pieczarek - rozłożyć je na jednym trochę większym spodzie i przykryć drugim, nakłuć ten, który jest na wierzchu i piec w trochę niższej temperaturze tzn 190 stopni.

Schiacciata z winogronami i rozmarynem
(przepis jest stąd, ale oryginalnie z książki Bourke Street Bakery)

Ciasto
(wychodzi ok. 1kg ciasta)
600kg mąki pszennej chlebowej
13g świeżych drożdży (lub 7g suchych drożdży rozpuszczonych w 10% ilości wody podanej w przepisie)
400ml wody
20ml oliwy z oliwek extra virgin
20ml mleka
1,5 łyżeczki soli

Jeśli używamy miksera z hakiem do zagniatania ciasta: umieścić wszystkie składniki w misce, przez 2 minuty miksować na niewielkiej prędkości przez ok 2 minuty, następnie zwiększyć prędkość i kontynuować miksowanie przez ok. 5 minut. Gotowe ciasto powinno odchodzić od brzegów miski.
Umieszczamy wyrobione ciasto w natłuszczonym oliwą naczyniu, przykrywamy plastikową folią spożywczą i stawiamy w ciepłym miejscu na 1,5 godziny. Co pół godziny (czyli dwa razy w ciągu czasu wyrastania ciasta) wyjmujemy ciasto z natłuszczonej miski, przekładamy je na lekko posypanej mąką powierzchnię i rozciągamy w kształt prostokąta o grubości 2,5 cm, 1/3 dłuższego boku ciasta zakładamy do środka, to samo robimy z drugiej strony, obracamy ciasto o 90 stopni i tak samo zakładamy do środka 1/3 dłuższego boku i powtarzamy czynność z drugiej strony. Następnie odkładamy ciasto z powrotem do natłuszczonej miski.
Po 1,5 godziny ciasto jest gotowe do użycia :)

Dodatki

400g ciasta (przepis powyżej)
500g winogron - najlepiej bez pestek, jeśli mają pestki trzeba je będzie wyjąć
2 łyżki suszonego rozmarynu
2 łyżki brązowego cukru demerara
pieprz do przyprawienia
200g sera pleśniowego (np gorgonzola), pokrojonego na kawałki - ja nie używałam, ale tylko dlatego, że nie miałam

Ciasto dzielimy na 2 części, każdą wałkujemy na kształt prostokąta o wymiarach 30x15 cm o grubości ok 5mm, przekładamy delikatnie na blachę do pieczenia wyłożoną papierem do pieczenia i pozwalamy wyrosnąć przez 20 min w ciepłym miejscu.
Nagrzewamy piekarnik do 220 stopni. Myjemy winogrona i przekrajamy je na pół, jeśli mają pestki to je wyjmujemy, rozkładamy je przecięciem w dół na cieście, zostawiając kawałek wolnego brzegu o szerokości 5mm. Posypujemy winogrona rozmarynem i cukrem, doprawiamy pieprzem oraz posypujemy kawałkami sera pleśniowego (jeśli używamy). Wstawiamy do nagrzanego piekarnika i zmniejszamy od razu temperaturę do 200 stopni, pieczemy schiacciatę ok 20-25 minut. Po wyjęciu z piekarnika podajemy na ciepło.

Z pozostałych 600g ciasta zrobiłam 2 pizze: po rozwałkowaniu i wyrośnięciu ciast rozłożyłam na nich po3-4 łyżki przecieru pomidorowego, pokrojonego 1 pomidora, po ok 6 - plasterków salami i 1 kulkę mozzarelli pokrojoną w plastry, posypałam ziołami prowansalskimi.

sobota, 5 czerwca 2010

Rolada z nadzieniem truskawkowym

Truskawek Ci u mnie w lodówce dostatek, dlatego też coś trzeba z nimi zrobić aby się nie zmarnowały ;) Już jakiś czas temu myślałam o tym, żeby zrobić ciasto w formie rolady ale jakoś dopiero teraz udało mi się ten pomysł urzeczywistnić. Jes super puszyście truskawkowe, w sam raz na dzisiejszą baaardzo słoneczną pogodę. Aż mam ochotę przejść się do parku, który jest dosłownie dwa kroki ode mnie, rozłożyć koc na soczyście zielonej trawie i wylegiwać się cały dzień nie myśląc o niczym zupełnie...

Rolada z nadzieniem truskawkowym
(przepis jest stąd)


Składniki:

Na ciasto
3 jajka
1/2 szklanki drobnego cukru
1/2 szklanki mąki
1 łyżeczka aromatu waniliowego

Na nadzienie
1/2 szklanki twarogu śmietankowego (lub np. serka Philadelphia)
50ml śmietanki 30%
2 łyżeczki cukru waniliowego
200g truskawek, umytych i oczyszczonych z listków

1.Robimy ciasto: Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni, wykładamy papierem do pieczenia formę o wymiarach 30x35 cm
2.Do miski wbijamy jajka, wlewamy aromat i dodajemy cukier, całość ubijamy na średnich obrotach mikserem aż będzie mieć konzystencję musu / bardzo gęstej piany - aby masa osiągneła taki stan potrzeba około 10 minut miksowania.
3.Delikatnie wsypujemy 1/3 mąki do uprzednio przygotowanej masy i delikatnie łączymy masę z mąką, resztę mąki dzielimy na 2 części i każdą z nich łączymy z masą wa taki sam sposób.
4.Przelewamy masę na ciasto do formy do pieczenia, dokładnie rozprowadzamy ją w formie, wyrównujemy wierzch, wstawiamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy około 10-12 minut aż ciasto będzie lekko brązowe.
5. Po wyjęciu z piekarnika przekładamy upieczone ciasto na czystą ściereczkę, zdejmujemy z niego papier do pieczenia i natychmiast zwijamy przy pomocy ściereczki w roladę, nie odwijamy ciasta dopóki całkowicie nie ostygnie.
6.W czasie gdy ciasto stygnie robimy nadzienie: 6 truskawek miksujemy przy pomocy blendera lub malaksera na puree, mieszamy je z twarogiem, pozostałe truskawki kroimy na pół lub w ćwiartki jeśli są wyjątkowo duże.
7.Ubijamy śmietankę na sztwno z cukrem waniliowym, odkładamy ok. 5 łyżek do innego naczynia jeśli mamy zamiar dekorować nią potem ciasto, resztę ubitej śmietany dodajemy delikatnie do masy truskawkowo-serowej
8.Odwijamy zrolowane ciasto i wykładamy na nie przygotowaną masę, pozostawiając odstęp bez nadzienia przy brzegach ciasta, rozkładamy połówki/ćwiartki truskawek na nadzieniu - nie należy przesadzać z ilością truskawek, nie może ich być zbyt dużo bo inaczej masa wypłynie.
9.Delikatnie zwijamy ciasto z nadzieniem w roladę, nie ściskając jej za bardzo bo wyciśniemy na zewnątrz nadzienie. Układamy na paterze złączeniem w dół, schładzamy ok 30 minut a następnie dekorujemy przy pomocy odłożonej wcześniej śmietany i ew. kilku truskawek. Przechowujemy w lodówce.

czwartek, 3 czerwca 2010

Kurczak po kongijsku w maśle orzechowym

Zaciekawił mnie ten przepis, zastanawiałam się co też mi z niego wyjdzie. Wydawać by się mogło, że taki kurczak będzie dość słodki ze względu na masło orzechowe, ale jest wręcz przeciwnie - wyszedł intensywnie orzechowy :) Bardzo smaczny i bardzo sycący, na dodatek nie wymaga wiele pracy ;)

Kurczak po kongijsku w maśle orzechowym
(przepis jest stąd, zmodyfikowany bardzo delikatnie przeze mnie)



Składniki:
4 piersi kurczaka
2 łyżki rozpuszczonego masła (w oryginalnym przepisie jest masło sklarowane)
pół szklanki masła orzechowego
1/4 szklanki majonezu
pieprz
3/4 szklanki orzechów włoskich, drobno posiekanych

1.Kurczaka myjemy i pozbawiamy wszelkich niejadalnych kawałków, każdą pierś kroimy na niewielkie kawałki.
2.Umieszczamy mięso w żaroodpornym naczyniu, smarujemy rozpuszczonym masłem i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 170 stopni na pół godziny.
3.Gdy kurczak siedzi w piekarniku robimy masę do posmarowania kurczaka- miksujemy masło orzechowe z majonezem, doprawiamy pieprzem.
4.Po wyjęciu kurczaka z piekarnika smarujemy go dokładnie przygotowaną masą. Wstawiamy go do piekarnika jeszcze na 15 minut. Gdy wyjmiemy już definitywnie mięso z piekarnika obsypujemy je posiekanymi orzechami włoskimi. Podajemy :)

środa, 2 czerwca 2010

Ciasto czekoladowe z... bazylią, bez mąki - spełnienie snów czekoladoholika

Na początek mała dygresja : Teoretycznie gdy mam extra dużo zajęć różnego rodzaju, powinnam mieć niewiele czasu wolnego (czytaj - czasu, kiedy można by coś ugotować ;), za to przy niewielu sprawach do załatwienia powinno być go wiele ale odnoszę wrażenie, że jest zupełnie na odwrót. Zresztą, podobna prawidłowość zachodzi jeśli mam do czynienia np. z kosmetykami, powiedzmy - z szamponem, jeśli jest pełen, to będę z niego korzystać specjalnie nie przejmując się tym, czy akurat przypadkiem nie wylało mi się go zbyt wiele, a gdy będzie go mało to zacznę go dozować. Nie uważam się za osobę nie przezorną, ale w kwestiach "nadmiernego nadmiaru" mój umysł doznaje jakiejś fiksacji... pocieszcie mnie i powiedzcie, że też tak macie ? ;)

Przechodząc do głównego tematu, wspomniane ciasto pewnie by nie zaistniało, gdybym akurat nie była w tak zwanym niedoczasie co pozwoliło mi wygospodarować chwilę, na jego zrobienie :)

Jest w nim cała pełna szklanka świeżych liści bazylii, co z początku wydawało mi się ciekawym, ale kontrowersyjnym rozwiązaniem (tzn. miałam wrażenie, że ciasto będzie dziwnie smakować) ale powiem Wam, że ktoś, kto wymyślił koncept polegający na dodaniu bazylii do ciasta czekoladowego, jest chyba geniuszem. W skali od 1 do 10 przyznaję ciastu okrągłą 10! Bynajmniej nie ma ono posmaku bazyliowego, nadaje ona raczej pewien niewypowiedziany aromat. Z polewą tworzy duet iście dekadencki, pyszności... miałam ochotę schować ciasto tak, aby nikt inny nie wpadł na pomysł, żeby go spróbować, chociaż z reguły uwielbiam dzielić się wszystkim co zrobię ;)

Ciasto czekoladowe z bazylią, bez mąki
(przepis jest stąd, nie zmieniłam nic, jedynie przetłumaczyłam)


Składniki na formę o średnicy 20-21cm

113 masła
115g gorzkiej czekolady
1/2 łyżeczki aromatu waniliowego
1/4 łyżeczki soli
3/4 szklanki cukru (chodzi o szklankę o pojemności 250ml)
1 pełna szklanka świeżych listków bazylii
3 duże jajka, w temperaturze pokojowej
1/2 szklanki naturalnego kakao

Polewa:
115g gorzkiej czekolady
1/3 szklanki śmietanki 30%

1.Piekarnik nagrzewamy do 190 stopni. Formę do pieczenia wykładamy papierem do pieczenia.
2.Czekoladę i masło rozpuszczamy w mikrofali lub w niedużym rondlu, mieszamy aż będą jednolitą masą następnie przelewamy do dużej miski, dodajemy aromat waniliowy oraz sól i całość mieszamy.
3.Robimy cukier bazyliowy - do przystawki miksującej do blendera, albo do malaksera (albo innego urządzenia posiadającego właściwości siekające) wsypujemy cukier i wkładamy bazylię, następnie miksujemy aż bazylia będzie posiekana naprawdę bardzo drobno a cukier będzie lekko wilgotny.
4.Przekładamy cukier bazyliowy do masy czekoladowej (jak na zdjęciu ;) i całość miksujemy aż będzie jednolita, następnie dodajemy po jednym jajku, po każdym dodaniu jajka miksując aż połączy się z masą. Przesiewamy do masy kakao i delikatnie mieszamy np. łyżką aż masa będzie jednolita i nie będzie w niej żadnych grudek kakao.

5. Przekładamy masę do wcześniej przygotowanej formy, wyrównujemy wierzch. Wkładamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy ok 20-30 minut aż ciasto będzie lekko popękane na wierzchu a patyczek wsadzony w ciasto po wyjęciu będzie suchy.
6.Gdy ciasto się studzi robimy polewę - w niedużym rondlu umieszczamy czekoladę i śmietankę, podgrzewamy całość aż czekolada się rozpuści. Mieszamy do uzyskania jednolitej masy następnie rozprowadzamy ją na ostudzonym wierzchu ciasta.
Smacznego !