sobota, 31 lipca 2010

Tarta z lemon curd

Chciałam spróbować zrobić lemon curd już od dawna ale nie wiem czemu obawiałam się, że mi nie wyjdzie więc przeważnie przepisy, które wymagały przygotowania go zapisywałam ale odkładałam na później. Pewnie z tą tartą byłoby by podobnie, gdyby nie fakt, że zapamiętując plik z przepisem nazwałam go "tarta cytrynowa" a nie "tarta z lemon curd" i zrobiłam całość bez zbędnego stresowania się, że mi nie wyjdzie, dopiero na sam koniec, gdy chciałam porównać efekt końcowy mojego wypieku z oryginałem zorientowałam się, że tak naprawdę zaliczyłam właśnie zupełnie nieświadomie od dawna odkładane na później zrobienie lemon curd.
Wyszło BOSKO! Miałam ochotę wyjadać je łyżeczkami. Do tego spód, który również jest odrobinę cytrynowy i dobrze pasuje do nadzienia. Polecam - tarta jest prosta w zrobieniu i smakuje świetnie. Nawet ktoś, kto nigdy nie robił kruchego spodu poradzi sobie bez żadnych problemów - można go zrobić przy pomocy ręcznego miksera, malaksera lub miksera stojącego lub po prostu naszych własnych palców ;)

Przepis może wydawać się długi ale to tylko dlatego, że wszystko starałam się opisać bardzo, bardzo dokładnie :)

Tarta z lemon curd
(przepis na spód jest stąd a na lemon curd stąd + moje komentarze i niewielkie zmiany)

Składniki na formę do tarty o średnicy 25-26cm

Spód
330g mąki pszennej
100g cukru pudru
skórka starta z 1 cytryny
szczypta soli
180g masła, posiekanego na b. małe kawałki i wstawionego do zamrażarki na 15 minut
1 żółtko z dużego jajka
2 łyżki zimnej wody

1. W dużej misce z wysokimi brzegami (dobrze użyć właśnie takiej miski jeśli mamy zamiar używać ręcznego miksera bo inaczej na samym początku mąka może nam trochę fruwać po kuchni) mieszamy przy pomocy łyżki mąkę, cukier puder, skórkę z cytryny oraz sól. (W przypadku gdy używamy malaksera wrzucamy wymieszane składniki do niego)
2. Do wcześniej wymieszanych składników dodajemy posiekane masło wyjęte z zamrażarki, jeśli używamy miksera to miksujemy całość na niewielkiej prędkości starając się aby jak najbardziej zmniejszyć kawałki masła i otrzymać konzystencję mokrego piasku/ niewielkich okruchów - pod koniec miksowania nie powinno być widać żadnych większych kawałków masła a jeśli je widać można rozetrzeć je z resztą masy palcami. Jeśli nie używamy miksera to po prostu wcieramy masło w mieszankę suchych składników przy pomocy palców lub miksujemy w malakserze lub mikserze stojącym.
3. Następnie dodajemy do naszych okruchów żółtko oraz wodę i miksujemy/zagniatamy całość aż składniki się połączą a masa zacznie łączyć się w całość.
4. Przekładamy masę na blat/stolnicę lub do dużej miski i zagniatamy jeszcze przez kilka sekund, następnie formujemy z ciasta dysk i zawijamy je w folię plastikową. Wkładamy do lodówki na co najmniej pół godziny.
5. Po tym czasie natłuszczamy lekko formę do tarty (jedna łyżeczka masła (ok. 10-14g) w zupełności wystarczy), wyjmujemy ciasto z lodówki i wylepiamy nim ciasto - urywamy po kawałku i przyklejamy do spodu formy oraz jej boków - można również rozwałkować ciasto na lekko oprószonej mąką stolnicy lub blacie a potem nałożyć je na formę. Formę wyłożoną ciastem wstawiamy do lodówki jeszcze na co najmniej 30 minut.
6. Po wyjęciu tarty z lodówki, nastawiamy piekarnik na 190 stopni. Przygotowujemy duży kawałek folii aluminiowej, którego błyszczącą stronę dokładnie smarujemy masłem i przykrywamy nim ciasto tak, żeby folia przylegała do niego zarówno na spodzie jak i na bokach (część posmarowana masłem ma być od strony ciasta a nie na zewnątrz oczywiście;).
7. Wstawiamy tak przygotowane ciasto do nagrzanego piekarnika na 20 minut. Następnie wyjmujemy ciasto z piekarnika, zdejmujemy z niego folię i jeśli spód troszkę się nam podniósł delikatnie spłaszczamy go płaską stroną łyżki. Teraz znów wstawiamy ciasto do piekarnika, żeby nam się upiekło do końca - powinno w nim posiedzieć jeszcze 5-10 minut lub do momentu gdy będzie złocisto-brązowe w kolorze.
8. Po upieczeniu zostawiamy spód do zupełnego ostygnięcia.

Lemon Curd
3 duże jajka
80ml soku z cytryny (sok z ok. 2-3 cytryn)
3/4 szklanki cukru pudru
skórka starta z 1 cytryny
56g masła, posiekanego na bardzo małe kawałki, w temperaturze pokojowej

1. W garnku ustawionym na garnku (patrz zdjęcie poniżej) z lekko gotującą się wodą (czyli taką, która sobie bulgocze ale nie jest wściekle wrząca) - garnek u góry nie powinien stykać się dnem z wodą znajdującą się w garnku poniżej, miksujemy przy pomocy miksera jajka, sok z cytryny oraz cukier, do połączenia się składników w jednolitą masę.
2.Następnie przestajemy miksować i zaczynamy mieszać masę dość energicznie np. szpatułą - cały czas bez przerwy bo utworzą się grudki. Co jakiś czas można podnieść na chwilę garnek znajdujący się u góry i wypuścić parę wodną, która zbiera się w garnku na dole.
3. Gdy masa zgęstnieje (co zajmie ok. 10 minut) zdejmujemy garnek z garnka na dole i przecieramy masę przez sito, aby pozbyć się jakichkolwiek grudek (jeśli w naszej masie nie widzimy żadnych grudek to można pominąć przecieranie przez sito (ja tak zrobiłam)).
4. Do masy dodajemy teraz posiekane masło i mieszamy całość np. szpatułą aż masło się zupełnie rozpuści a masa będzie jednolita. Wtedy dodajemy skórkę z cytryny i jeszcze raz dokładnie mieszamy całość. Garnek z lemon curd zakrywamy od góry folią plastikową i odstawiamy masę do zupełnego ostygnięcia.
5. Gdy masa ostygnie przekładamy ją na podpieczony i ostudzony spód, wstawiamy do lodówki żeby nadzienie stężało (stężeje tylko trochę, nie będzie zupełnie sztywne). Wyjmujemy z lodówki i podajemy :)




Sałatka z cieciorką, suszonymi pomidorami, fetą i bazylią

Kto by pomyślał, że cieciorka, suszone pomidory, feta i posiekana bazylia tak dobrze do siebie pasują ? Proste i szybko-znikające : jednym słowem, godne polecenia. Co prawda zdjęcie poniżej jest jeszcze przed ostatecznym wymieszaniem składników i doprawieniem ale i tak wygląda smakowicie ;)

Sałatka z cieciorką, suszonymi pomidorami, fetą i bazylią
(inspirowana przepisem stąd)

Składniki:

1 puszka (400g) cieciorki, odsączonej, opłukanej wodą i odsączonej raz jeszcze, a następnie osuszonej
1 nieduży słoik zielonych oliwek, drobno pokrojonych
200g sera feta
1/2 szklanki drobno posiekanych suszonych pomidorów
garść liści bazylii, drobno posiekanych
1 łyżka soku z cytryny
oliwa extra virgin
ocet balsamico
ewentualnie sól i pieprz do smaku

1. Cieciorkę, oliwki, fetę oraz bazylię umieszczamy w misce na sałatkę i mieszamy delikatnie. Tuż przed podaniem skrapiamy sokiem z cytryny, oliwą oraz octem balsamico ewentualnie traktujemy jeszcze odrobiną soli i pieprzu i serwujemy.

piątek, 30 lipca 2010

Hummus - tahini, cieciorka, cytryna, czosnek

Takie proste, a takie dobre! Czyli ciąg dalszy zachwytu nad wszystkim, co wystarczy razem zblendować i już, gotowe :) Ten hummus jest odrobinę ostry, taki "konkretny". Ale oczywiście można go zmodyfikować na mniej wyrazistą wersję - po prostu dodać więcej cieciorki. Hummus nadaje się do wielu rzeczy - jako dip do nachos albo chrupiących grzanek, jako dodatek np. do nadzienia do tarty, albo do spaghetti z jasnym sosem.
W każdym razie według ok. 15 respondentów, którzy osobiście go testowali, hummus zdecydowanie daje radę :)

Hummus - tahini, cieciorka, cytryna, czosnek
(przepis stąd, odrobinę zmieniony przeze mnie + moje komentarze)

Składniki:

1 i 1/4 puszki (chodzi o puszkę o wadze 400g) cieciorki - można dodać więcej jeśli ktoś woli hummus delikatniejszy w smaku
125ml - pół szklanki tahini - pasty z utartego sezamu (przed nałożeniem tahini ze słoiczka należy najpierw dokładnie wymieszać jego zawartość łyżką)
140ml soku z cytryny, świeżo wyciskanego
4 duże ząbki czosnku
szczypta soli
4 łyżki wody

Ewentualnie do podania:
pieprz
słodka papryka w proszku
odrobina oliwy extra virgin

1. Cieciorkę odsączamy z zalewy, następnie płuczemy wodą i odsączamy raz jeszcze a następnie obieramy ją z delikatnej skórki, która ją powleka - (tak tak, cieciorka ma skórkę!) w tym celu wcale nie trzeba je gotować, wystarczy lekko ścisnąć cieciorkę między palcami, a skórka sama zejdzie. Obraną cieciorkę odstawiamy na razie na bok.
2. W blenderze miksujemy razem tahini i sok z cytryny aż uzyskamy puszystą, kremową masę o białym kolorze.
3. Następnie dodajemy ząbki czosnku oraz sól i całość również miksujemy. Teraz (kolejność jest ważna, nie należy wrzucać wszystkich składników na raz) dodajemy garść cieciorki i miksujemy całość na gładką masę.
4. Kontynuujemy dodawanie po trochu cieciorki, po każdym dodaniu dokładnie miksując całość. Na koniec dodajemy wodę i również blendujemy całość.
5. Przekładamy hummus do naczynia i od razu podajemy np. z nachos lub grzankami. Jeśli ktoś lubi można na wierzch hummusu nalać odrobinę oliwy extra virgin i doprawić jeszcze np. pieprzem, papryką etc. ale ja tego nie robiłam bo jak napisałam wyżej był i bez tego dość wyrazisty w smaku.

czwartek, 29 lipca 2010

Placki ziemniaczane z cukinią, fetą i parmezanem

Te placki kojarzą mi się zdecydowanie z latem, może dlatego, że pierwszy raz robiłam je w lecie, a może dlatego, że ochota na nie nachodzi mnie jedynie właśnie w tej porze roku ? W każdym razie są pyszne i super sprawdzają się nie tylko jako oddzielne danie ale nadają się jako dodatek do różnych sosów :) Ziemniaki, cukinia, feta i parmezan razem tworzą genialny kwartet ! Zupełnie nowa jakość plackowości ;)

Placki ziemniaczane z cukinią, fetą i parmezanem
(przepis stąd, zmiany są bardzo drobne więc 99% cytuję)
1 kg ziemniaków

2 średniej wielkości cukinie
2-3 ząbki czosnku
2 jajka
1/2 szkl. mąki
100 g greckiej fety
40g parmezanu, lub innego twardego sera typu parmezan, świeżo startego
1/2 szkl. posiekanej świeżej mięty cytrynowej lub zwykłej mięty lub bazylii
pół łyżeczki słodkiej papryki w proszku
pieprz do smaku
sól
olej do smażenia

1.Ziemniaki umyć, obrać i zetrzeć na tarce o drobnych oczkach. Umytą i osuszoną cukinię (razem ze skórką) zetrzeć osobno, również na tarce o drobnych oczkach.
2. Ziemniaki i cukinię lekko osolić, i pozostawić na kilka minut, by warzywa puściły sok. Porządnie odcisnąć i razem wymieszać w dużej misie.
3.Wbić jajka i wyciśnięte ząbki czosnku – wymieszać. Dodać mąkę, pokruszoną fetę, starty parmezan, oraz miętę.
4.Doprawić pieprzem oraz papryką. Wszystko ponownie dokładnie wymieszać. W razie potrzeby dosolić do smaku.
5. Nakładać po ok. 2 pełne łyżki na patelnię z rozgrzanym tłuszczem,  lekko przyklepać łyżką właśnie nalaną masę na placek tak, żeby była dość cienka (jeśli będziemy robić grube placki to w środku będa surowe) i smażyć z obu stron na złoto.

Orzeźwiający shake z kiwi, awokado, banana, mleka kokosowego oraz zielonej herbaty

Strasznie spodobały mi się ostatnio przepisy, które wymagają jedynie wrzucenia wszystkich składników do blendera i zmiksowania ich razem. W lecie świetna alternatywa dla pieczenia ciast, a jeśli nie alternatywa, to bardzo dobry dodatek :) A ten shake, czy może koktajl, jest prze-pysz-ny i do tego cudownie orzeźwiający. Wyszło mi go całkiem sporo ale zniknął ze szklanek bardzo szybko. Absolutnie cudowny!
Najlepiej zrobić go tuż przed tym, jak będzie podawany, ponieważ jednym ze składników są kostki lodu - wtedy będzie dobrze schłodzony. Jeśli nie wypijemy całego od razu - należy przechowywać go w lodówce, z położonymi na wierzchu kawałkami cytrusów - awokado wystawione na powietrze lekko brązowieje a gdy przykryjemy napój np. kiwi czy cytryną zapobiegniemy temu.

Shake z kiwi, awokado, banana, mleka kokosowego oraz zielonej herbaty
(pomysł na przepis stąd, trochę zmieniony przeze mnie)
Składniki na 4-5 bardzo dużych shake'ów lub około 10-12 małych:

4 kiwi - wydrążony miąższ
2 dojrzałe awokado - wyjęta pestka i wydrążony miąższ
1 banan, obrany i pocięty na nieduże kawałki
ok. 70 ml. zaparzonej dość mocnej dobrej zielonej herbaty, ostudzonej
1 puszka mleka kokosowego (ok. 400ml)
1 łyżeczka imbiru w proszku
sok z połówki cytryny (jeśli wolimy mniej gęsty shake można dodać więcej)
1 łyżeczka aromatu waniliowego
1/2 szklanki kostek lodu

Do przybrania:
wiórki kokosowe
plasterki kiwi

1. Najpierw kruszymy kostki lodu w blenderze na bardzo drobne kawałki.
2. Następnie wrzucamy do blendera resztę składników i miksujemy wszystko razem na gładką, jednolitą masę (chyba, że ktoś woli jak ma większe kawałki owoców w napoju).
3. Nalewamy shake do wysokich szklanek i ozdabiamy plasterkami kiwi oraz wiórkami kokosowymi i od razu podajemy.

środa, 28 lipca 2010

Dla wszystkich wielbicieli maszyn w kuchni, nie tylko Kitchenaid

Tak wracając jeszcze do poprzedniego posta o mrożonych muffinach, naprawdę straszną frajdę sprawia mi gotowanie dla innych a już szczególnie cieszy mnie, jeśli coś komuś smakuje. Wczorajsze wspólne gotowanie było trochę jak swego rodzaju świecka odmiana Bożego Narodzenia - kocham tą atmosferę, gdy w kuchni jest więcej niż 1 osoba i wszyscy coś razem przygotowują, cieszą się, rozmawiają.
 Kuchnia to zresztą jedno z przyjemniejszych miejsc w domu, nie tylko ze względu na związane z nim przyrządzanie jedzenia, ale jakoś tak zawsze wydawała mi się ciepłym i przyjemnym miejscem, w sam raz żeby zasiąść w nim z kubkiem pysznej kawy lub herbaty razem z rodziną, przyjaciółmi. Nawet jeśli zaraz za ścianą jest znacznie większa jadalnia to wychodzi na to, że blat kuchenny też stanowi całkiem wygodne siedzenie ;)

Tak samo jak wspólne gotowanie (i inne drobne przyjemności) bardzo lubię dostawać mini-prezenty, z przesłaniem albo ręcznie robione. Dziś prezent- zdjęcie, które dostałam od S. wizytującego ostatnio w USA. Tak mi się spodobało, że postanowiłam je tu wrzucić:


Jest po prostu IMPONUJĄCE, nieprawdaż? Malutki biały Kitchenaid się po prostu nie umywa ;) Zamieszczam opis, który dostałam od S. : ten potwór ekhem - mikser-gigant-mega-xxl czy jak też on się nazywa - znajduje się na lotniskowcu Interpid, który pochodzi jeszcze z czasów drugiej wojny światowej. Maszyna służyła w kuchni, a przy jej pomocy przygotowywane były posiłki dla załogi liczącej 3000 osób (!!!) - co tłumaczy wielkość urządzenia. Teraz Interpid jest na stałe zacumowany w Nowym Jorku, po zachodniej stronie Manhattanu na rzece Hudsona. Sam zresztą też jest całkiem ogromny - jeśli ktoś ma ochotę coś więcej na jego temat poczytać, albo po prostu zobaczyć jak też toto wygląda to zapraszam TU.

Mrożone muffiny o smaku banan-czekolada-masło orzechowe, ekstra!

W dniu wczorajszym urządziłam razem ze swomi znajomymi prawdziwą ucztę gastryczną - miały być dania lekkie i owszem były ale jakoś tak sporo nam ich wyszło więc i tak każdy był nieźle najedzony, czyli wyszło jak zwykle ;) Zapewne w najbliższym czasie pojawią się dania które serwowaliśmy, dziś jedno z nich - mrożone muffiny o smaku banan-czekolada-masło orzechowe. Ekspresowy deser - wrzucamy składniki do blendera, wszystko miksujemy i zamrażamy - żadnego pieczenia! A potem wyjmujemy na ok 10 minut przed podaniem z zamrażarki i siup, gotowe ;) Pojedyńczy muffinek jest dość słodki więc starcza na deser dla 1 średnio głodnej osoby, można jeszcze dodatkowo potraktować je bitą śmietaną na wierzchu ale ja sobie darowałam.

Mrożone muffiny o smaku banan-czekolada-masło orzechowe
(przepis stąd, minimalnie zmieniony + moje uwagi)
Składniki na 8 muffinów:

3 banany
3-4 łyżki czubate kremowego masła orzechowego
70ml miodu / syropu klonowego
2-3 łyżki naturalnego kakao

1. Przygotowujemy formę do muffinów - najłatwiej użyć silikonowych foremek które ustawimy na np niedużej blaszce którą można wsunąć do zamrażalnika ale można również skorzystać z klasycznej metalowej formy ( o ile zmieści nam się do zamrażalnika) - wtedy papilotki smarujemy w środku odrobiną tłuszczu.
2. Wrzucamy do blendera wszystkie składniki i miksujemy razem, sprawdzamy czy taki smak nam odpowiada (moczymy łyżeczkę, czysty palec w masie i próbujemy;), ewentualnie dodajemy więcej masła orzechowego, miodu lub kakao i jeszcze raz miksujemy całość
3. Nakładamy masę do foremki/foremek na muffiny i wstawiamy do zamrażalnika na co najmniej 2 godziny.
4. Wyjmujemy z zamrażalnika na ok 10-15 minut przed podaniem (muszą trochę zmięknąć bo inaczej będą niemalże twarde jak kamień). Ewentualnie podajemy do nich bitą śmietanę lub owoce.

Orchidea Muffinolubna

I tyle zostało z muffina ;)

wtorek, 27 lipca 2010

Kurczak w sosie z zielonej pasty curry i mleka kokosowego

Wpadli wczoraj M&N i postanowiliśmy machnąć w kuchni coś wytrawnego, obiadowym wybrańcem okazał się kurczak w sosie z zielonej pasty curry i mleka kokosowego (powód ? posiadania akurat 2 głównych tytułowych składników powyższego dania ;)).
Wyszło całkiem obłędnie bosko i na pewno pojawi się jeszcze na stole nie raz i nie dwa. Po podaniu na stół każdy skupił się na swojej porcji i tym, żeby osoba obok nie podkradała co smaczniejszych kąsków z talerza;) Proste i pyszne danie, właściwie oprócz posiekania kurczaka i cebuli wymaga jedynie dorzucania składników na patelnię w odpowiedniej kolejności. Leniwy obiad :)

Kurczak w sosie z zielonej pasty curry i mleka kokosowego
(inspirowany tym przepisem)

Składniki na 4 osoby:

1kg piersi z kurczaka, umytych i oczyszczonych oraz pokrojonych w cienkie paski
3 mocno czubate łyżeczki zielonej pasty curry
1 nieduża cebula, drobno posiekana
3 ząbki czosnku, wyciśnięte przez praskę
1 płaska łyżka oleju do smażenia
1 puszka mleka kokosowego (400ml) - NIE wstrząsamy jej przed użyciem (najlepiej żeby postała sobie 1-2 dni w szafce - chodzi o to, żeby po otwarciu puszki na wierzchu znajdowało się gęste masło kokosowe)
skórka starta z 1 limonki
2 łyżki sosu rybnego
1 łyżka sosu sojowego
500ml bulionu z kurczaka, gorącego
400g ryżu jaśminowego

1. Na patelnie rozgrzewamy olej do smażenia oraz masło kokosowe (po otworzeniu puszki z mlekiem kokosowym masło kokosowe to jest ta biała gęsta masa na wierzchu mleka kokosowego, zbieramy ją łyżeczką i nakładamy na patelnię), wrzucamy posiekaną cebulę oraz czosnek, smażymy przez chwilę aż zmiękną i lekko się podsmażą, następnie dodajemy pastę curry, mieszamy i całość smażymy ok 2 minut.
2. W osobnym garnku doprowadzamy do wrzenia bulion z kurczaka oraz 300ml mleka kokosowego i wrzucamy do niego ryż - gotujemy dalej tyle czasu ile jest podane na opakowaniu, jeśli uznamy, że płyn nie zakrywa całkowicie ryżu, można dodać więcej bulionu.
3. Na patelnię dodajemy pokrojonego kurczaka i smażymy go na dużym ogniu ze wszystkich stron często mieszając tak długo aż wszystkie kawałki stracą wszelkie oznaki surowości.
4. Wlewamy na patelnię z kurczakiem 100ml mleka kokosowego, sos rybny, sos sojowy i dalej smażymy całość na niewielkim ogniu, mieszając co jakiś czas, smażymy tak ok 5-6 minut i następnie dodajemy skórkę z limonki, mieszamy całość i smażymy ok 1-2 minut.
5. Jeśli ryż do tego czasu nie będzie jeszcze ugotowany to ogień pod patelnią nastawiamy na minimalny i trzymamy na niej kurczaka żeby był odpowiednio ciepły aby można go było podać razem z już gotowym ryżem. Jeśli ryż jest gotowy to zdejmujemy patelnię oraz garnek z ognia (ryżu nie odcedzamy!) i zawartość garnka oraz patelni umieszczamy w jednej dużej misce, mieszamy całość i podajemy do stołu.


Wyśmienita tarta z morelami i musem czekoladowym na pistacjowym spodzie

Ta tarta oprócz tego, że wygląda całkiem przyjemnie, jest też super pyszna - ja osobiście wprost kocham morele i mogłabym jej jeść w każdej postaci przez cały rok a skoro udało mi się dopaść ostatnie morele w sklepie postanowiłam zrobić tartę, która ostatnio za mną chodziła - tarta z morelami i musem czekoladowa na pistacjowym spodzie. Spód jest bardzo bardzo kruchy, taki jak lubię, musu użyłam tylko ok. 3/4 z przepisu poniżej bo wolałam żeby tarta była bardziej owocowa niż czekoladowa ale spokojnie można użyć całej porcji :) Tarta z gatunku tych szybko-znikających ;)

Tarta z morelami i musem czekoladowym na pistacjowym spodzie
(przepis stąd, właściwie jedynie go przetłumaczyłam, zmiany są bardzo drobne + moje komentarze)

Składniki na 2 tarty: 1 dużą o średnicy 25 cm i jedną mniejszą o średnicy 10cm

Spód
240g mąki pszennej
65g pistacji (ważonych bez łupinek)
50g cukru
98g zimnego masła
1 żółtko
3-4 łyżki zimnej wody
do posmarowania gotowych spodów: 70g gorzkiej czekolady

1. Do malaksera lub siekającej przystawki blendera wsypujemy cukier, pistacje, i 100g mąki, mielimy wszystko razem aż pistacje będą drobno zmielone. Wsypujemy otrzymaną mieszankę do miski i dodajemy do niej pozostałą część mąki, całość mieszamy.
2. Do mieszanki mąki, cukru i pistacji dodajemy masło posiekane na nieduże kawałki. Przy pomocy widelca lub pastry blender'a wcieramy masło w mieszankę mąki aż otrzymamy nieduże okruchy.
3. Do okruchów dodajemy żółtko oraz 2 łyżki wody i szybko zagniatamy całość, jeśli ciasto jest za suche dodajemy jeszcze 1-2 łyżki wody.
4. Owijamy ciasto folią plastikową i wstawiamy do lodówki na co najmniej godzinę żeby się schłodziło.
5. Po tym czasie wyjmujemy ciasto z lodówki, formy do tarty smarujemy masłem i wykładamy ciastem (urywamy po kawałku ciasta i wyklejamy nim spód).
6.Ciasto w formach nakłuwamy kilkukrotnie widelcem i przykrywamy okręgami wyciętymi z papieru do pieczenia, lekko dociskając papier do ciasta. Następnie wstawiamy tarty do piekarnika rozgrzanego do 215 stopni na 15-20 minut.
7. Po wyjęciu z piekarnika studzimy tarty całkowicie, rozpuszczamy gorzką czekoladę w kąpieli wodnej lub w mikrofali i smarujemy dna tart rozpuszczoną czekoladą np. przy pomocy łyżki lub kuchennego pędzla. Pozostawiamy do stężenia czekolady.

Mus czekoladowy
340g gorzkiej czekolady
4 żółtka
240ml mleka
160ml śmietanki 30% lub 36% (do ubijania)

1. Czekoladę wkładamy do średniej wielkości miski, nad czekoladą umieszczamy sito.
2. Żółtka ubijamy w oddzielnej misce.
3. Mleko podgrzewamy w małym rondlu na niedużym ogniu, mieszamy aby nie utworzył się kożuch, gdy zacznie lekko bulgotać (ale nie gotować się) zdejmujemy mleko z ognia i zaczynamy wlewać je cieniutkim strumyczkiem do żółtek, cały czas dość szybko miksując żółtka.
4. Gdy żółtka i mleko się połączą przelewamy je z powrotem do rondla i podgrzewamy na małym ogniu cały czas mieszając dokładnie całość i nie pozwalając przywrzeć masie do dna rondla. Gdy masa będzie gęsta na tyle aby móc oblepić łyżkę (tzn nie spływa z łyżki) zdejmujemy od razu garnek z ognia. W przypadku gdybyśmy otrzymali zamiast gęstej masy coś, co wygląda trochę jak dziwna jajecznica też nie należy się przejmować ;)
5.Przelewamy masę żółtkowo-mleczną przez sito do czekolady, jeśli zostaną nam grudki na sicie to też przecieramy je przez sito do czekolady. Mieszamy kilka razy czekoladę i masę żółtkową i zostawiamy na kilka minut żeby czekolada mogła się rozpuścić i połączyć z masą żółtkową.
6. Po tym czasie miksujemy masę czekoladową i zostawiamy do ostygnięcia do temperatury pokojowej.(jeśli za bardzo nam się wystudzi i zastygnie wtedy wstawiamy na chwilkę do mikrofali żeby ją ogrzać i masa znów będzie gęsta)
7. Gdy masa czekoladowa ostygnie ubijamy na sztywno śmietankę i dodajemy do niej po trochu masy czekoladowej, delikatnie mieszając całość. Gdy wymieszamy śmietankę z masą nakładamy ją na spody tart i wstawiamy do lodówki na ok 4 godziny.

Do przystrojenia:
12 moreli
pistacje, drobno posiekane
drzem morelowy, podgrzany (ja nie używałam)

1. Na musie czekoladowym rozkładamy pokrojone w cienkie plastry morele, następnie smarujemy je podgrzanym dżemem morelowy i obsypujemy posiekanymi pistacjami.

Smacznego! :)


poniedziałek, 26 lipca 2010

Kruche ciastka - smak dzieciństwa

Po wypróbowaniu 2 innych przepisów (tego oraz tego) w końcu zdecydowałam się na zrealizowanie mojego rodzinnego przepisu na kruche ciastka. Nie dziwne jest, że zdecydowanie najbardziej smakują mi  ciastka, które chrupałam przez całe dzieciństwo. Dzisiejsze ciastka nawet udekorowałam w ten sam prosty sposób, w jaki ja i mój Brat Młodszy dekorowaliśmy je, gdy byliśmy małymi brzdącami. Jak zwykle nie mogłam poprzestać na jednym rodzaju ciastek więc są ciastka w lukrze/polewie czekoladowej posypywane posypką cukrową lub łezkami czekolady. Do wyboru, do koloru.

Bardzo, bardzo polecam :)

Kruche ciastka III - przepis rodzinny

Składniki na ok. 40 ciastek:

250g margaryny (np. Kasia)
500g mąki krupczatki (do kruchych ciast sprawdza się znakomicie) - odejmujemy od tego 2 łyżki mąki i zamiast nich dajemy:
2 łyżki mąki kartoflanej
1 szklanka cukru
3 żółtka
1 całe jajko
1 łyżeczka proszku do pieczenia

1.Wszystkie składniki przekładamy na blat : usypujemy górkę z mąki krupczatki, mąki kartoflanej, cukru i proszku do pieczenia, robimy w niej zagłębienie w którym umieszczamy żółtka i jajko oraz posiekaną margarynę i zagniatamy z nich ciasto.
2. Ciasto dzielimy na 2 części, zawijamy je w folię plastikową i chowamy do lodówki na ok 2 godziny.
3. Po tym czasie rozwałkowujemy je dość cienko i wykrawamy ciastka, które układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Wstawiamy blachę do piekarnika rozgrzanego do 200 stopni, pieczemy ok 4-5 minut, aż zrobią się złociste.
4. Gdy wystygną lukrujemy je lukrem z TEGO przepisu lub też polewamy gotową polewą czekoladową i przyozdabiamy w dowolny sposób.


niedziela, 25 lipca 2010

Pancakes z ricottą i borówkami amerykańskimi

Po zrobieniu ostatnio cytrynowych pancakes z malinami ciągle za mną chodziły więc postanowiłam zrobić je jeszcze raz, tym razem z ricottą i borówkami amerykańskimi. Wyszły pyyycha! Jeszcze bardziej puszyste niż poprzednie i dzięki dodaniu większej ilości owoców jeszcze bardziej soczyste i rozpływające się w ustach. Polecam gorąco :)

Pancakes z ricottą i borówkami amerykańskimi
(przepis stąd, z moimi komentarzami)

Składniki na 15 niedużych pancakes (porcja na 3 osoby):

3 duże jajka, rozdzielonych na żółtka i białka
225g ricotty
1 i 3/4 szklanki mąki pszennej
1 i 1/4 łyżeczki proszku do pieczenia
3/4 łyżeczki soli
1/4 szklanki cukru
1 łyżeczka aromatu waniliowego
300ml maślanki naturalnej
 1 i 1/2 szklanki świeżych borówek amerykańskich, opłukanych i osuszonych
olej do smażenia

Do podania:
świeże borówki amerykańskie
syrop klonowy/miód

1. W niedużej misce mieszamy dokładnie mąkę oraz proszek do pieczenia. W oddzielnej dużej misce miksujemy przy pomocy miksera żółtka oraz cukier aż masa będzie jasnożółta i puszysta. Dodajemy sól oraz aromat waniliowy i miksujemy całość, wlewamy mleko i miksujemy jeszcze przez ok. 2 minuty.
2. Wsypujemy mieszankę mąki do mokrych składników i całość mieszamy przy pomocy łyżki - mieszamy TYLKO do połączenia się składników (tzn. do momentu gdy nie będzie widać mąki), następnie dodajemy ricottę i również mieszamy delikatnie przez chwilę, aż składniki się połączą - masa powinna być gęsta, lekko grudkowata, nie należy mieszać jej za długo.
3. W oddzielnej niedużej misce ubijamy na sztywno białka. Dodajemy ok. 1/4 ubitej piany z białek do wcześniej zrobionej masy, bardzo delikatnie mieszamy całość Następnie dodajemy resztę piany z białek i też delikatnie mieszamy całość - chodzi o to, żeby mikstura zachowała jak najwięcej puszystości.
4. Na koniec wsypujemy do ciasta borówki i bardzo delikatnie mieszamy ciasto.
5. Piekarnik nastawiamy na 90 stopni, blachę do pieczenia wykładamy papierem do pieczenia i wstawiamy do piekarnika (na nią będziemy odkładać już usmażone naleśniki po to, aby wszystkie były ciepłe kiedy będziemy je podawać na stół) - spokojnie, na pewno nie upieką nam się w piekarniku, nic złego im nie grozi :)

6. Na patelni rozgrzewamy 1 łyżkę oleju do smażenia, następnie wlewamy 2 łyżki ciasta. Gdy lekko urośnie i zaczną się na nim pokazywać bąbelki (a właściwie nie bąbelki tylko takie małe dziurki - jak na zdjęciu poniżej) odwracamy naleśnik delikatnie na drugą stronę i smażymy jeszcze przez chwilę. Usmażony naleśnik układamy na blasze w piekarniku. W ten sam sposób smażymy pozostałe naleśniki i układamy je na blasze (można układać np. jeden na drugim albo jeśli ktoś woli - obok siebie).
7. Na koniec smażenia wyjmujemy pancakes z piekarnika i podajemy je polane syropem klonowym lub miodem i przybrane borówkami amerykańskimi.



sobota, 24 lipca 2010

Ciasto z puszystym maślankowym nadzieniem i truskawkami

Bardzo, bardzo ciekawe ciasto. Na pierwszy rzut oka masa maślankowa wygląda jak zwyczajny sernik ale z serem czy też sernikiem nie ma kompletnie nic wspólnego. Zastanawiałam się wstawiając ciasto do piekarnika czy masa w ogóle się zetnie ale wyszła genialnie, najbardziej puszyste, delikatne ciasto jakie jadłam. Po prostu rozpływa się w ustach ;) Spód też jest ciekawy, nie jest to kruchy spód ale coś pomiędzy kruchym spodem a ciastem - masa na spód przed wstawieniem do lodówki będzie gęsta i klejąca, dopiero leżakowanie w chłodzie pozwoli na dość łatwe jej formowanie - ja zapomniałam wykleić nim boki i dlatego wyszedł mi dość gruby spód ale nie przeszkadzało mi to bynajmniej :) Do tego świeże truskawki na wierzchu i super ciasto gotowe.

Ciasto z puszystym maślankowym nadzieniem i truskawkami
(przepis stąd + moje komentarze)
Składniki na formę do pieczenia o średnicy 24cm:

Spód
1 i 1/2 szklanki mąki
169g zimnego masła, pokrojonego w niedużą kostkę
4 łyżki cukru
szczypta soli
1 jajko
1 łyżeczka proszku do pieczenia
2 łyżeczki maślanki

Nadzienie maślankowe
280ml naturalnej maślanki
240ml mleka
85g masła
3 jajka, rozdzielone na żółtka i białka
3 łyżki mąki ziemniaczanej
85g cukru
1 łyżeczka aromatu waniliowego
szczypta soli
skórka starta z 1 cytryny
świeże truskawki pokrojone w ćwiartki/połówki

1. Robimy spód: w średniej misce mieszamy razem mąkę, sól, cukier, proszek do pieczenia, dodajemy masło i siekamy całość nożem lub rozcieramy opuszkami palców aby uzyskać średniej wielkości okruchy.
2. Dodajemy jajko oraz maślankę i mieszamy/zagniatamy całość ręką do utworzenia jednolitego ciasta z którego formujemy kulę. Owijamy ciasto folią plastikową lub zakrywamy folią miskę w której się znajduje - ja tak zrobiłam bo moje ciasto było tak klejące, że przy najszczerszych chęciach nie udało mi się z niego utworzyć kuli ;) i wstawiamy do lodówki na 40 minut.
3. Formę do pieczenia o średnicy 24cm wykładamy papierem do pieczenia. Piekarnik nastawiamy na 180 stopni. Wyjmujemy ciasto na spód z lodówki i wyklejamy nim spód i boki formy do pieczenia a następnie wstawiamy jeszcze na 30 minut do lodówki.
4.Po tym czasie wyjmujemy formę z ciastem z lodówki i przykrywamy je dużym, okrągłym kawałkiem papieru do pieczenia, tak, żeby papier dokładnie przylegał do ciasta - zarówno tego na dnie formy jak i na bokach. Wstawiamy tak przykryte ciasto do nagrzanego piekarnika na 20 minut, po tym czasie zdejmujemy z niego papier, nakłuwamy w wielu miejscach widelcem i wstawiamy na kolejne 10 minut do piekarnika. Po tym czasie wyjmujemy spód z piekarnika i lekko go studzimy.
5. W międzyczasie robimy nadzienie maślankowe : w niedużym rondlu umieszczamy masło oraz mleko i lekko podgrzewamy - nie można zagotować masy! - do momentu gdy masło się rozpuści, wtedy zdejmujemy rondel z ognia. Gdy masło się rozpuszcza w dużej misce ucieramy żółtka, cukier, mąkę ziemniaczaną oraz aromat waniliowy na gładką, jasno-żółtą, puszystą masę.
6. Cały czas energicznie miksujemy masę z żółtek i cienkim strumieniem wlewamy do niej gorącą mieszankę masła i mleka. Następnie wlewamy maślankę do masy żółtkowo-mlecznej i również dość szybko miksujemy całość. Dodajemy do niej skórkę z cytryny i miksujemy jeszcze przez chwilę do połączenia się składników.
7. Ubijamy białka ze szczyptą soli na sztywno w oddzielnej, niedużej misce. Dodajemy ok. 1/4 piany z białek do masy maślankowej i mieszamy całość przy pomocy łyżki bardzo delikatnie - chodzi o to, żeby masa zachowała swoją puszystość , następnie dodajemy resztę piany z białek i również mieszamy delikatnie całość do uzyskania w miare jednolitej masy (w masie mogą pozostać widoczne nieduże kawałki piany z białek).
8. Wlewamy masę maślankową na podpieczony spód i wstawiamy do rozgrzanego do 180 stopni piekarnika na 45 minut - nadzienie maślankowe będzie po wyjęciu z piekarnika złocisto-brązowe i pewnie dość mocno urośnie a po lekkim ostygnięciu opadnie - tak powinno być i nie należy się tym przejmować, będzie też odrobinę "trzęsące się".
9. Pozwalamy ciastu ostygnąć a następnie przyozdabiamy je świeżymi truskawkami.



Dip z awokado, suszonych pomidorów, migdałów i pestek dyni

Baardzo ciekawy dip. Początkowo podchodziłam trochę sceptycznie do pomysłu zrobienia dipu, czyli czegoś o raczej kremowej konsystencji, z orzechów - okej, moczonych przez całą noc ale mimo wszystko. W każdym razie dip udał się śpiewająco i mogę uznać swoje obawy za nieuzasadnione :)
Dodatkowo po małych modyfikacjach oprócz po prostu maczania w nim chleba/nachos/pity można też użyć go jako swego rodzaju pesto do makaronu lub pysznego (naprawdę ekstra!) nadzienia do tarty. Suuuper, a ile możliwości kombinacji różnych orzechów, oliw, fasolek itd. itp.

Dip z awokado, suszonych pomidorów, migdałów i pestek dyni
(przepis bazowy stąd ale mocno się nad nim poznęcałam)
Składniki:

225g migdałów
50g pestek dyni
sok pomarańczowy
2 małe awokado, dojrzałe (jeśli nie są dojrzałe należy je zawinąć w folię aluminiową i schować w ciemne miejsce np. do szuflady na 2-4 dni), przekrojone na pół, wyjęte pestki
10 suszonych pomidorów
sok z 1 cytryny
ok. 5 łyżek oliwy extra virgin
ok. 5 łyżek oliwy ze słoika w którym pływały suszone pomidory
6 ząbków czosnku, przeciśniętych przez praskę
3 łyżki miodu
1 łyżka octu jabłkowego
sól, pieprz, zioła prowansalskie, słodka papryka, mała garść świeżej bazylii -do przyprawienia

1. Migdały i pestki dyni wsypujemy do małej miski i zalewamy taką ilością soku pomarańczowego aby je zakryła (ok. 250-300ml). Zostawiamy orzechy i pestki do namoczenia w soku na całą noc.
2. Po tym czasie odsączamy orzechy i pestki z soku pomarańczowego (nie wylewamy soku tylko zostawiamy na później)
3. Umieszczamy orzechy i pestki w malakserze i miksujemy chwilę, dolewamy trochę soku i miksujemy dalej - robimy tak dopóki nie uzyskamy kremu z orzechów:
 
4. Miksujemy miąższ z obu awokado, suszone pomidory, sok z cytryny, oliwę z oliwek, oliwę w której pływały pomidory, czosnek, miód, ocet oraz sól i zioła do przyprawienia.
5. Mieszamy pastę z orzechów z pozostałymi zmiksowanymi składnikami
6. W zależności od tego jak chcemy, żeby był przyprawiony, dodajemy odpowiednio więcej przypraw, jeśli chcemy, żeby był mniej gęsty dodajemy więcej oliwy lub np. odrobinę śmietany 18%. Przechowujemy w lodówce skropiony na wierzchu sokiem z cytryny lub przykryty plasterkami cytryny.
7. Jeśli chcemy przerobić go na nadzienie do tarty dodajemy 2 jajka, 4 łyżki śmietany 18% oraz 100g fety, całość mieszamy i nakładamy na podpieczony spód (przepis na spód TUTAJ) a następnie pieczemy 10-15 minut w 180 stopnioch lub do momentu gdy wierzch się zetnie.

czwartek, 22 lipca 2010

Czekoladowo-kawowe muffiny z mini Kit-Kat

Szczerze powiedziawszy po dużej ilości wypieków z truskawkami/malinami/borówkami/morelami itd. miałam ochotę na coś po prostu mocno, mocno czekoladowego. Takie też są te muffiny - wilgotne, intensywnie czekoladowe ale nie przesadnie słodkie. Mało skromnie powiem, że to jedne z lepszych czekoladowych muffinów jakie jadłam ;) Do tego krem z mascarpone i pokruszone mini kit-katy na wierzchu.

Czekoladowo-kawowe muffiny z mini Kit-Kat
(przepis jest stąd, moje drobne zmiany i komentarze, przepis na krem to mój pomysł)
Składniki na 12 muffinów:

 1 i 1/3 szklanki mąki pszennej
1/3 szklanki naturalnego kakao
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
szczypta soli
120ml mleka
120ml mocnej kawy
1 łyżeczka aromatu waniliowego
113g masła
1/3 szklanki cukru
1/3 szklanki brązowego cukru
1 duże jajko
100g gorzkiej czekolady, bardzo drobno posiekanej
1 paczka Kit Kat choc pop ( nie będą nam potrzebne wszystkie)
1. Piekarnik nastawiamy na 180 stopni. Wykładamy papilotkami formę do muffinów.
2. W średniej misce mieszamy razem mąkę, kakao, proszek do pieczenia, sodę oczyszczoną oraz sól. W drugiej misce mieszamy mleko, kawę oraz aromat waniliowy.
3. Przy pomocy miksera ucieramy masło z cukrem i brązowym cukrem aż będzie puszyste, przez około 2-3 minuty. Dodajemy jajko i miksujemy całość do połączenia się składników. Dodajemy trochę mieszanki mąki, miksujemy do połączenia się składników, dodajemy trochę mieszanki mleczno-kawowej, również miksujemy do połączenia się składników - tak robimy aż skończą nam się obie mieszanki. Na koniec wsypujemy posiekaną czekoladę i delikatnie mieszamy całość.
4. Wlewamy masę do papilotek, do ok. 2/3 ich wysokości (muffinki urosną). Na wierzch każdej babeczki kładziemy 3-4 mini kit-katy i lekko wciskamy je w masę tak, żeby trochę było je widać i żeby całe się w niej nie utopiły.
5. Wstawiamy do nagrzanego piekarnika na 17-20 minut. Studzimy całkowicie przed nałożeniem kremu.


Krem czekoladowy
100g masła
150g mascarpone
ok. 4-6 łyżek kakao naturalnego (wg. smaku)
ok. 5-7 łyżek cukru pudru (wg. smaku)
kilkanaśnie Kit-Kat choco pops, rozgniecionych/pokruszonych (wrzuciłam je do plastikowej torebki i przejechałam po nich kilka razy wałkiem)

1. W niedużej misce ucieramy masło na puszystą masę, dodajemy mascarpone i razem miksujemy. Wsypujemy kilka łyżek kakao oraz cukru pudru (wg. smaku) i całość miksujemy na jednolitą, gładką masę.
2. Nakładamy masę na wystudzone muffiny i obsypujemy pokruszonymi Kit-Kat choco pops.

Muffiny przed nałożeniem kremu...

...i po nałożeniu kremu

Cytrynowe pancakes z malinami, na dobry początek dnia

Gdy w weekend siedzieliśmy na Helu przy mocno spóźnionym śniadaniu, zaczęliśmy rozmawiać o jedzeniu - nie pamiętam dokładnego przebiegu samej rozmowy w każdym razie skończyła się bodajże na tym, że przerzucaliśmy się (oczywiście jedynie słownie) różnymi opcjami śniadaniowych dań, które albo kiedyś jedliśmy albo przygotowaliśmy. M. wspomniała o stercie pancakes, które kiedyś zrobiła i tak mi zapadły w pamięć, że sama postanowiłam spróbować.
Powiem tak: mogę o nich mówić w samych superlatywach :) Jak dla mnie są 100 razy prostsze do zrobienia niż zwykłe naleśniki, do ciasta można dodawać czego tylko dusza zapragnie: w wersji słodkiej - jagody, maliny, banany, czekolada, cynamon itd. albo w wersji słonej - bekon, ser, przyprawy itp.. Myślałam, że będą gumiaste albo zbite a wyszło zupełnie na odwrót - pancakes są wbrew pozorom dość delikatne, bardzo puszyste i w połączeniu z owocami jeszcze cudownie soczyste :) GENIALNE śniadanie !

Cytrynowe pancakes z malinami
(przepis jest stąd, nic nie zmieniłam a jedynie przetłumaczyłam)

Składniki na 8 małych pancakes (porcja w sam raz na 2 osoby):

1 jajko
1 szklanka mąki pszennej
1 łyżka cukru
skórka starta z 1 cytryny
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
1/2 łyżeczki soli
240ml maślanki naturalnej
2 łyżki masła, rozpuszczonego i lekko ostudzonego
1 szklanka świeżych malin
olej do smażenia

Do podania:
świeże maliny
syrop klonowy / miód

1.W małej miseczce umieszczamy cukier oraz skórkę startą z cytryny i ucieramy je ze sobą przy pomocy łyżki aż cukier będzie miał lekko żółty kolor i mieszanka będzie intensywnie pachnieć cytryną.
2.W dużej misce miksujemy razem jajko, masło oraz maślankę. W oddzielnej misce mieszamy mąkę, cytrynowy cukier oraz proszek do pieczenia, sodę oczyszczoną i sól.
3.Wsypujemy mieszankę mąki do wcześniej przygotowanych mokrych składników i całość mieszamy przy pomocy łyżki - mieszamy TYLKO do połączenia się składników (tzn. do momentu gdy nie będzie widać mąki), masa powinna być gęsta, lekko grudkowata, nie należy mieszać masy za długo. Na koniec wsypujemy do ciasta maliny i delikatnie mieszamy całość.
4. Piekarnik nastawiamy na 90 stopni, blachę do pieczenia wykładamy papierem do pieczenia i wstawiamy do piekarnika (na nią będziemy odkładać już usmażone naleśniki po to, aby wszystkie były ciepłe kiedy będziemy je podawać na stół) - spokojnie, na pewno nie upieką nam się w piekarniku, nic złego im nie grozi :)
5. Na patelni rozgrzewamy 1 łyżkę oleju do smażenia, następnie wlewamy 2 łyżki ciasta. Gdy lekko urośnie i zaczną się na nim pokazywać bąbelki (a właściwie nie bąbelki tylko takie małe dziurki) odwracamy naleśnik delikatnie na drugą stronę i smażymy jeszcze przez chwilę. Usmażony naleśnik układamy na blasze w piekarniku. W ten sam sposób smażymy pozostałe naleśniki i układamy je na blasze (można układać np. jeden na drugim albo jeśli ktoś woli - obok siebie).
6. Na koniec smażenia wyjmujemy pancakes z piekarnika i podajemy je polane syropem klonowym lub miodem i przybrane malinami. Smacznego! :)

środa, 21 lipca 2010

Truskawkowo - sernikowe ciasto z migdałową kruszonką

Ciasto na 5+ :) Rozkosznie krucha kruszonka, pyszne nadzienie: warstwa truskawkowa oraz sernikowa i kruchy spód. Pomimo 4 części ciasto jest nieskomplikowane i robi się dość szybko. Polecam !

Truskawkowo - sernikowe ciasto z migdałową kruszonką
(przepis stąd, trochę zmieniony przeze mnie)

Składniki na formę do pieczenia o średnicy 24cm:

Kruszonka i spód
2/3 szklanki brązowego cukru
280g mąki pszennej
150g płatków owsianych typu błyskawicznych
140g migdałów, bardzo drobno zmielonych
1 łyżeczka aromatu waniliowego
170g masła, roztopionego

Nadzienie sernikowe

250g serka Philadelphia
2 duże jajka
1/2 szklanki cukru
2 łyżki soku z cytryny
1 łyżeczka aromatu waniliowego

Nadzienie truskawkowe
500g truskawek, umytych, obranych i pokrojonych w ćwiartki
2/3 szklanki cukru
60ml wody
3 łyżki mąki ziemniaczanej
4 łyżki zimnej wody
2 łyżki soku z cytryny

1. Nastawiamy piekarnik na 190 stopni. Formę do pieczenia o średnicy 24cm wykładamy papierem do pieczenia.
2. W dużej misce mieszamy wszystkie suche składniki na kruszonkę, następnie wlewamy do nich masło i całość mieszamy przy pomocy widelca tak aby powstały grudki wielkości zielonego groszku. 3/4 mieszanki wsypujemy do formy wyłożonej papierem do pieczenia i przyciskamy mocno do dna formy np. przy pomocy szklanki lub dłoni, tak aby powstał spód. Wstawiamy spód do nagrzanego piekarnika i pieczemy 8 minut.
3. Gdy spód stygnie robimy nadzienie sernikowe: w niedużej misce miksujemy ser Philadelphia aż będzie puszysty (ok 2-3 minuty) następnie dodajemy jajko i miksujemy całość aż do połączenia się składników, wtedy dodajemy drugie jajko i również miksujemy do połączenia się składników. Wsypujemy cukier i wlewamy aromat waniliowy oraz sok z cytryny i całość miksujemy na jednolitą masę. Wlewamy masę sernikową na podpieczony spód i wstawiamy do nagrzanego piekarnika (190 stopni) na ok 12-15 minut (do momentu gdy sernik zacznie się ścinać).
4. Gdy sernik siedzi w piekarniku robimy nadzienie truskawkowe: do średniej wielkości rondla wkładamy truskawki, dodajemy 60ml wody oraz cukier, podgrzewamy całość na niewielkim ogniu pod przykryciem przez ok. 10 minut, mieszając co jakiś czas.
5.Następnie rozpuszczamy mąkę ziemniaczaną w zimnej wodzie i wlewamy ją do masy truskawkowej, cały czas mieszając. Zwiększamy ogień i gotujemy całość przez ok 2 minuty, wlewamy sok z cytryny i całość mieszamy a następnie wylewamy na nadzienie sernikowe i wyrównujemy wierzch a następnie wstawiamy ciasto na 5 minut do nagrzanego piekarnika. Po wyjęciu ciasta  z piekarnika posypujemy je od razu pozostałą częścią kruszonki i pieczemy jeszcze 15 minut lub do momentu gdy kruszonka się lekko przybrązowi a masa truskawkowa będzie troszkę wyłazić bokami.
6. Gdy wyjmiemy ciasto z piekarnika pozwalamy mu całkowicie ostygnąć a następnie wstawiamy do lodówki na 2-4 godziny.


Ciasto dobrze się kamufluje na talerzu ;)

wtorek, 20 lipca 2010

Sałatka z rukolą, pieczoną papryką i panierowaną fetą

Sałatka zgapiona od mojej Mamy vel Mistrza Kuchni Światowej vel Bardzo Wybrednego Krytyka Kulinarnego (zależnie od tego, czy to ja odwiedzam ją czy też ona mnie w mojej kuchni;). Świeża rukola, pieczona papryka o lekko dymnym, słodszym niż "surowa" papryka smaku, do tego pyszna panierowana smażona feta i na koniec oliwa z oliwek oraz balsamico, jak dla mnie bomba :)

Sałatka z rukolą, pieczoną papryką i panierowaną fetą

Składniki:

ok. 70g świeżej rukoli, umytej, z oderwanymi ogonkami
2 małe czerwone papryki, umyte i osuszone
100g sera feta dobrej jakości
kilka łyżek mąki pszennej
1 jajko
kilka łyżek bułki tartej
olej do smażenia
oliwa z oliwek extra vrirgin
ocet balsamico
czarny pieprz świeżo zmielony

1. Na dużym talerzu rozkładamy rukolę. Piekarnik nagrzewamy do 200 stopni. Na blasze do pieczenia układamy folię aluminiową i lekko podwijamy jej do góry brzegi ( papryki będą puszczać sok więc lepiej żeby nie zachlapały nam piekarnika).
2. Papryki układamy na folii aluminiowej. Wstawiamy je do nagrzanego piekarnika na ok 30 minut lub do momentu gdy skóka papryki szczernieje, w czasie pieczenia obracamy paprykę kilka razy tak aby mogła szczernieć równomiernie, w całości. Po wyjęciu z piekarnika wkładamy papryki do szczelnie zamkniętego pojemnika i czekamy aż ostygną - dzięki temu zabiegowi skórka papryki będzie sama z niej schodzić.
3. Zdejmujemy skórkę z papryk, wyjmujemy z jej środka gniazda nasienne i dzielimy papryki na mniejsze kawałki/pasy a następnie układamy je na rukoli.
4. Na patelnie rozgrzewamy olej do smażenia. Fetę kroimy w niewielką kostkę. Obtaczamy kawałki fety w mące, następnie w jajku i na koniec w bułce tartej i wrzucamy je na rozgrzany olej. Smażymy aż do zrumienienia następnie przekładamy na pieczoną paprykę.
5. Tuż przed podaniem skrapiamy sałatkę oliwą z oliwek oraz octem balsamico (inaczej rukola by zwiędła), można jeszcze całość potraktować świeżo zmielonym pieprzem.

Papryki na "srebrnej tacy" :)

Pieczone risotto z orzechową skorupką

Oto drugie z risott, które ostatnio zrobiłam (poprzednie to cytrynowe risotto z zielonym groszkiem i porami).
Zdecydowałam się je zrobić, ponieważ nie spotkałam się nigdy wcześniej z pieczonym risottem i byłam ciekawa jak wyjdzie :) Jest niesamowicie aromatyczne - parmezan, feta oraz orzechy, to jest to! Bardzo, bardzo polecam!

Pieczone risotto z orzechową skorupką
(przepis jest stąd, trochę przeze mnie zmieniony)

Składniki:

2 szalotki, drobno posiekane
4 ząbki czosnku, przeciśnięte przez praskę
3 łyżki masła
1,5 szklanki ryżu arborio
1/2 szklanki octu winnego z białego wina
2 łyżki octu balsamico
1l i 250ml bulionu z kurczaka
1/2 szklanki orzechów włoskich, podpieczonych (wysypujemy je na blachę i wstawiamy na 5-7minut do piekarnika nagrzanego do 180 stopni) i od razu drobno posiekanych (potrzebne nam będą jeszcze ciepłe orzechy)
80g sera parmezan, drobno startego
100g sera feta - powinien nie być zupełnie twardy, wtedy łatwiej połączy nam się z resztą składników)
1/2 łyżeczki startej gałki muszkatołowej
pieprz - do doprawienia, najlepiej świeżo zmielony

1.Gdy orzechy włoskie są jeszcze ciepłe umieszczamy je w niedużej misce. Roztapiamy 1 łyżkę masła (np. w mikrofali) i dodajemy ją do orzechów, całość mieszamy a następnie dodajemy jeszcze 40g parmezanu i jeszcze raz mieszamy - powinniśmy otrzymać grudkowatą miksturę. Odstawiamy ją na razie na bok.
2.W niedużym garnku cały czas na małym ogniu podgrzewamy bulion z kurczaka - tak, żeby był ciepły ale nie żeby się zagotował.
3. Na dużej patelni roztapiamy 2 łyżki masła, dodajemy do niego szalotki i czosnek, podsmażamy ok 2-3 minuty aż będą miękkie i lekko się przybrązowią. Dodajemy do nich ryż i mieszamy całość, podsmażamy ryż przez chwilę aż ziarenka ryżu zaczną się robić przeźroczyste. Wlewamy ocet z białego wina oraz ocet balsamico, mieszamy całość aż ryż wchłonie cały płyn. Zaczynamy dodawać do ryżu po trochu ciepłego bulionu z kurczaka (dodajemy po ok 125ml) dodając nową porcję bulionu gdy poprzednia zostanie wchłonięta i mieszając cały czas aby ryż nam się nie przypalił.
4. Gdy ryż wchłonie juz cały bulion dodajemy do niego świeżo zmielony pieprz, gałkę muszkatołową oraz 40g parmezanu i pokruszoną fetę. Mieszamy wszystko razem aż składniki się połączą i podsmażamy przez ok 1-2 minuty.
5.Zdejmujemy risotto z ognia i przekładamy z patelni do dużego żaroodpornego naczynia. Posypujemy risotto przygotowaną na samym początku mieszanką orzechów i parmezanu a następnie wstawiamy naczynie do piekarnika pod rozgrzany grill na ok. 5 minut aż wierzch będzie chrupiący i złocisty. Podajemy od razu.

piątek, 16 lipca 2010

Czekoladowy creme brulee

Ponieważ po zrobieniu financiers zostało mi 5 żółtek, musiałam wymyśleć coś, co pozwoliłoby mi je spożytkować. Padło na creme brulee (czyli "przypalony krem"), ale ponieważ miałam ochotę na czekoladę, stwierdziłam, że zrobię ich czekoladową wersję :) Podaje się je schłodzone, więc to bardzo dobry deser na lato. Pyszna, kremowa czekoladowość z odrobiną białej czekolady i maliną dla przełamania smaku ;)

Czekoladowy creme brulee
(przepis wyszedł z połączenia dwóch różnych : stąd i stąd)

Składniki na 6 sztuk (6 kokilek):

500g śmietanki 30%
3 łyżki cukru
1 laska wanilii, przekrojona na pół wydłubane ziarna
100g gorzkiej czekolady, rozpuszczonej
5 żółtek

1. Piekarnik nastawiamy na 100 stopni.
2. W średniej misce lekko ubijamy żółtka na najniższej prędkości miksera (chodzi o to, żeby ich nie napowietrzyć, żółtka nie mogą być puszyste)
3. Do niedużego rondla wlewamy śmietankę, wsypujemy cukier i dodajemy przeciętą wzdłuż laskę wanilii oraz ziarna wanilii z niej wydłubane. Lekko ją podgrzewamy, mieszając (żeby nie utworzył się kożuch). Gdy zacznie się trochę gotować, zdejmujemy ją z ognia i wyjmujemy laskę wanilii (nie będzie nam już potrzebna).
4. Pozwalamy śmietance lekko ostygnąć a następnie wlewamy do niej rozpuszczoną czekoladę i mieszamy dokładnie całość aby otrzymać jednolitą masę.
5. Zaczynamy wlewać po trochu masy śmietankowo-czekoladowej do żółtek, po każdym dodaniu dokładnie mieszając.
6. Gotową masę przelewamy do 6 żaroodpornych niedużych kokilek, ustawionych na blasze do pieczenia. Wstawiamy kokilki do nagrzanego piekarnika na 50 minut. Po wyjęciu studzimy je do temperatury pokojowej a następnie wstawiamy do lodówki na ok. 4-5 godzin a najlepiej na całą noc.
7. Przed podaniem dekorujemy krem wiórkami z białej czekolady oraz malinami.
Zanim zdążyłam zrobić zdjęcie było ich już tylko 4 ;)

Złociste financiers z malinową bitą śmietaną

Te ciastko-babeczki strasznie mi się spodobały : takie nieduże, złociste, z dużą ilością migdałów. Wyglądają trochę jak małe zabawki :)  W sam raz na jedno kłapnięcie zębami. A bita śmietana z malinowym puree jest fantastyczna! Chyba zacznę też kombinować z truskawkami czy innymi owocami.
Istnieją 2 teorie dotyczące tego skąd wzięła się nazwa financiers. Wg pierwszej źródłem nazwy jest fakt iż klasyczne financiers powinny być robione w małych foremkach o kształcie sztabki złota (ja nie posiadam więc wykorzystałam foremki do muffinów). Wg drugiej po raz pierwszy zaistniały w dzielnicy Paryża otaczającej giełdę paryską.

Polecam! :)

Złociste financiers z malinową bitą śmietaną
(przepis jest stąd, prawie nie zmieniony przeze mnie)

Składniki na 12 financiers:

75g masła, rozpuszczonego np mikrofali
1/4 szklanki mąki pszennej
1/2 szklanką mąki z migdałów lub 70g migdałów, bardzo drobno zmielonych
3/4 szklanki cukru pudru
szczypta soli
3 duże białka
1/2 łyżeczki aromatu waniliowego
12 świeżych malin

1. Prażymy mąkę z migdałów/zmielone migdały: Wysypujemy ją na duży kawałek folii aluminiowej rozłożony na blasze do pieczenia i wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni na 6-8 minut lub do momentu gdy lekko się przybrązowi. Wyjmujemy z piekarnika i pozwalamy jej ostygnąć.
2. Piekarnik nastawiamy na 205 stopni. Przygotowujemy 12 foremek do financiers lub 12 foremek na muffinki (jeśli nie używamy silikonowych trzeba je posmarować masłem).

3. W dużej misce mieszamy suche składniki: mąkę, uprażoną mąkę z migdałów/uprażone zmielone migdały, cukier puder oraz sól. Białka lekko roztrzepujemy w niedużej misce - tak, żeby się trochę spieniły.
4.Robimy wgłębienie po środku mieszanki suchych składników i wlewamy w nie lekko ubite białka, aromat waniliowy oraz roztopione masło. Mieszamy całość delikatnie przy pomocy np. łyżki aż składniki się połączą a masa będzie jednolita.
5.Napełniamy 12  foremek do financiers lub 12 foremek do muffinów (tych drugich nie wypełniamy do końca oczywiście bo inaczej nie starczyłoby nam na wszystkie 12 foremek ;) Na szczycie każdej napełnionej masą foremki kładziemy po jednej malinie :
6. Wstawiamy foremki do piekarnika nagrzanego do 205 stopni i pieczemy je przez 9-11 minut lub do momentu gdy financiers staną się lekko brązowe i sprężyste w dotyku:
7. Pozwalamy im chwile ostygnąć a następnie wyjmujemy je z foremek.

Malinowa bita śmietana1/4 szklanki cukru
170g świeżych malin
300ml śmietanki kremówki 30% lub 36%

1. Maliny miksujemy na malinowe puree np. w blenderze lub malakserze a następnie przeciskamy (np. przy pomocy łyżki) tak otrzymane puree przez sito ustawione nad niedużą miską - chodzi o to, żeby oddzielić pestki malin od miąższu:

2. Pestki wyrzucamy. Do pozostałego puree z malin dodajemy cukier i mieszamy całość. Ubijamy na sztywno bitą śmietanę i dodajemy do niej po trochu malinowego puree delikatnie mieszając np. łyżką. Przechowujemy w lodówce dopóki nie będziemy jej używać.

Bezowe kokardy
2 białka, w temperaturze pokojowej
1/4 łyżeczki cream of tartar (kamień winny, wodorowinian potasu) - do dostania w kuchniach świata lub niektórych aptekach, służy jako stabilizator bez i sufletów
1/2 szklanki cukru

1. Piekarnik nastawiamy na 95 stopni . Wykładamy papierem do pieczenia 2 blachy.
2. Zaczynamy ubijać białka mikserem, gdy będą spienione dodajemy cream of tartar. Ubijamy dalej na niskiej prędkości, dodajemy po łyżce cukru aż białka będą ubite na sztywno.
3. Przekładamy masę np. do worka cukierniczego lub do zwykłej plastikowej torebki z zamknięciem, w której robimy otwór i wyciskamy kokardy na papier do pieczenia.
4.Wstawiamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy 90 minut. Po wyjęciu z piekarnika pozwalamy im ostygnąć i potem od razu zdejmujemy je z papieru do pieczenia. Przechowujemy w pojemnikach bez dostęp powietrza. Kokardy przed upieczeniem:

Składamy finaciers w całość:

Nakładamy na każdą financier po trochu malinowej bitej śmietany, można ją jeszcze dodatkowo posypać kolorowym cukrem (ja swój pokolorowałam czerwonym barwnikiem spożywczym ale można kupić już taki gotowy np. w Kuchniach Świata). Na bitej śmietanie układamy kokardę, którą przystrajamy plasterkiem maliny.

I gotowe ! :)