Wracając do ciastek - polecam bardzo, najlepsze są jeszcze ciepłe, kiedy czekolada i nadzienie są płynne :)
Niby takie niepozorne, a po przegryzieniu zatapiamy się w cudownym czekoladowo-karmelowym olśnieniu.
Ciastka z nadzieniem czekoladowo - karmelowym
(przepis jest stąd)
Składniki na ok 15 ciasteczek:
1 i 1/4 szklanki mąki pszennej
1 i 1/4 łyżeczki proszku do pieczenia
98g masła, w temperaturze pokojowej
60g cukru
1 żółtko, w temperaturze pokojowej
1 łyżeczka aromatu waniliowego
15 małych czekoladek z płynnym nadzieniem karmelowym - ja użyłam po prostu jednej czekolady z nadzieniem karmelowym, którą podzieliłam na kostki - tak, żeby ich nie rozerwać. Oczywiście można użyć czekoladek z dowolnym nadzieniem, byleby było płynne :)
1. Przy pomocy miksera ucieramy masło z cukrem na puszystą masę. Dodajemy żółtko i aromat waniliowy i miksujemy na jednolitą masę. W oddzielnej misce mieszamy razem mąkę i proszek do pieczenia.
2. Wsypujemy suche składniki (mąkę i proszek do pieczenia) do mokrych (masło, cukier, żółtko i aromat waniliowy) i miksujemy razem aż utworzy się jednolite ciasto (mi utworzyły się po prostu duże okruchy ciasta, z których po ręcznym połączeniu powstała kulka ciasta).
3. Zawijamy ciasto w folię plastikową i wstawiamy do lodówki na co najmniej 30 minut.
4. Po tym czasie nastawiamy piekarnik na 205 stopni a dużą blachę do pieczenia wykładamy papierem do pieczenia. Ciasto dzielimy na 15 części (lub po prostu staramy się odrywać od ciasta jednakowej wielkości kawałki ciasta ;)). Każdym kawałkiem ciasta owijamy jedną czekoladkę - tak, żeby czekolada była dokładnie pokryta ciastem.
5. Układamy czekoladki na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Wstawiamy blachę do nagrzanego piekarnika i pieczemy ciastka aż się leciutko zarumienią - przez ok. 10 minut.
6. Upieczone ciastka oprószamy cukrem pudrem i kakao. Ciastka najlepsze są jeszcze lekko ciepłe :)
P.S. Dzisiejsze i wczorajsze smakowite zdjęcia robił mój Brat Młodszy, zapraszam do odwiedzin jego fotobloga :)
Nadgryzłam nieśmiało - wyglądają tak niepozornie - i oszalałam z zachwytu. Najpierw poczułam konsystencję ciasta, piaskowo-kruchą i kiedy zagłębiłam się w czekoladowym wnętrzu smaki zmieszały się boską całość. uwielbiam takie ciastka niespodzianki, z pozoru skromne a kryjące w sobie przyjemne niespodzianki. Doświadczenie tak przyjemne, że sięgasz po następne , następne i jeszcze jedno i nie masz dosyć. niebezpieczne!
OdpowiedzUsuńAle niespodzianka... chętnie natrafiłbym na taką :-) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńrobiłam podobne, tylko w odwróconej wersji kolorystycznej! cudeńka ciasteczeńka. :)
OdpowiedzUsuńPrzypomina mi to pewne ciasteczka, które jadłam dawno, dawno temu. Tylko że... nie pamiętam, jak się nazywały. Jedno wiem na pewno - były po prostu cudowne i nie mogłam się im oprzeć! I coś mi się widzi, że te ciasteczka byłyby dla mnie zgubą. Cudownie pyszną zgubą. ;))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
ja chce je zrobić!!
OdpowiedzUsuńprzepis super:)
Ale słodziutkie te bułeczki...:) takie malutkie :D
OdpowiedzUsuńz niespodzianką!
OdpowiedzUsuńmniam. takie ciasteczka to... istne niebo w gębie! są przepełnione urokiem i słodyczą ;]
Super ciasteczka z niespodzianką :)
OdpowiedzUsuńPyszne ciasteczka!
OdpowiedzUsuńZapraszam do konkursu. Szczegóły na www.czerwieniblekit.blox.pl
bardzo kuszące :)
OdpowiedzUsuńbardzo smacznie wygląda !
OdpowiedzUsuńZapraszam cie serdecznie do mojego konkursu :)
http://smakuje.blox.pl/2010/09/Wloskie-grissini-i-KONKURS.html