Dlaczego akurat ten przepis ? Po pierwsze spodobała mi się nazwa "engadyński " (po sprawdzeniu mogę powiedzieć, że Engadyna ( lub z niemieckiego Engadin) to długa dolina górska na południu Szwajcarii) a po drugie ostatnio w mojej kuchni królują orzechy.
Tort jest mocno orzechowy, przyjemnie karmelowo-miodowy w smaku.
Engadyński tort orzechowy
(inspirowany przepisem z książki " Mała szkoła pieczenia" wyd. Świat Książki)
Składniki na formę o średnicy 24-25 cm.
Ciasto:
160g masła
130g cukru pudru
sól na czubek noża
1 jajko
300g mąki
Karmel :
200g cukru
2 łyżki soku z cytryny lub pomarańczy
ok 1/3 szklanki wody
Nadzienie:
150g śmietanki 36%
100g cukru
25g masła
50g miodu
300g grubo posiekanych orzechów włoskich
1 żółtko do smarowania
1. Zagniatamy kruche ciasto : Do dużej miski przesiać mąkę, sól i cukier puder. Pokroić masło w niedużą kostkę i wrzucić do mąki i cukru. Czubkami palców( tak jakbyśmy wcierali masło w mąkę)wymieszać mąkę z masłem, aby uzyskać drobne okruchy. Do mąki wbić jajko i powoli wyrabiać ciasto. Zagniatać delikatnie ok. 20 sekund aż powstanie gładka i jednolita masa. Zawinąć w plastikową folię i schłodzić w lodówce przez co najmniej godzinę.
2. Robimy karmel : do małego garnka wlewamy wodę, sok z cytryny lub pomarańczy i wsypujemy cukier, podgrzewamy, roztapiamy cukier i gotujemy tak długo aż uzyskamy jasny karmel.
3. Do drugiego garnka wlewamy śmietankę, dodajemy cukier, masło i miód i czekamy aż się zagotuje, wtedy wlewamy mieszaninę do wcześniej zrobionego karmelu. Całość dokładnie mieszamy i znów doprowadzamy do wrzenia. Do masy dodajemy posiekane orzechy włoskie, mieszamy i odstawiamy na bok.
4. Na posypanej mąką stolnicy rozwałkujemy 2/3 ciasta i wykładamy nim natłuszczoną formę tak, żeby boki formy były dość wysoko nim oblepione ( lub jeśli mamy niską formę, tak żeby brzegi ciasta trochę wystawały). Na środku ciasta równomiernie rozkładamy masę orzechową a wystające/wysokie brzegi ciasta zakładamy do środka, tak żeby leżały na masie orzechowej.
5. Założony brzeg ciasta smarujemy rozbełtanym żółtkiem. Resztę ciasta również należy rozwałkować, przyciąć nożem do wielkości formy i położyć na wierzch orzechowego nadzienia, przyciskając brzeg kładzionego ciasta do założonego brzegu leżącego na nadzieniu orzechowym.
6. Wierzch ciasta można udekorować resztkami ciasta, jeśli nam jakieś zostały, następnie należy go posmarować rozbełtanym żółtkiem, i ponakłuwać w wielu miejscach wykałaczką. Piec 30 minut w 180 stopniach na środkowym poziomie piekarnika. Po wystygnięciu wyjąć ciasto z formy, kroić dopiero kiedy całkowicie ostygnie, inaczej nadzienie może się trochę rozpływać.
P.S. Zdjęcia tortu robione przez Brata Młodszego :)
to 'engadyński' to w pierwszej chwili nawet trudno wymówic.. :-)
OdpowiedzUsuńcudny ten tort
taki odrobinę przywołujący na myśl wiosnę, tą ozdobą
i z bogatym wnętrzem..
Przyznam, że mnie właśnie ta nazwa tutaj przyciągnęła. Muszę przyznać ,że przepiękny jest ten tort. Zupełnie inny niż te, które widziałam.
OdpowiedzUsuńMnie też przyciągnęła nazwa:-) Bardzo ciekawie wygląda, postaram się wypróbować.
OdpowiedzUsuńciekawe to nadzienie zwłaszcza..
OdpowiedzUsuńa nazwa taka wytworna!
Ten tort chodzi za mna juz od bardzo dawna. Uwielbiam orzechy i to wlasnie to orzechowe wnetrze przekonuje mnie w nim najbardziej.
OdpowiedzUsuńTwoj torcik jest sliczny, tak pieknie ozdobiony. Jestem pod duzym wrazeniem :))
Pozdrawiam cieplutko.
Pięknie wygląda :) Uwielbiam wypieki z orzechami i bardzo mi przypadł do gustu ten przepis :)
OdpowiedzUsuńAleż apetyczny! lubię orzechy, może nie szaleńczo, ale zjadłabym kawałeczek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
"chrztu", nie "chrzestu"
OdpowiedzUsuńRobiłam go, też z tej książki! Wyszedł pyyyyyyyyyyszny, taki słodki.. ;p
OdpowiedzUsuń